Studies in the Scriptures

Tabernacle Shadows

 The PhotoDrama of Creation

 

WYKŁADY
PISMA ŚWIĘTEGO

Seria VI - Nowe Stworzenie

 

 WYKŁAD XIII

RODZICIELSKIE ZOBOWIĄZANIA

 NOWEGO STWORZENIA

 

WIELKIE ZOBOWIĄZANIA PRZYWIĄZANE DO SPEŁNIENIA WŁADZ ROZRODCZYCH - WPŁYWY WYWIERANE PRZED URODZENIEM - "ĆWICZ MŁODEGO, WEDŁUG POTRZEBY DROGI JEGO" - WPŁYW SZKÓŁ NIEDZIELNYCH - ZAUFANIE DZIECI - SIŁA NAMOWY W WYCHOWANIU DZIECKA - DZIECI NASZE W CZASIE UCISKU - GODZIWE I NIEGODZIWE ZABAWY - MAŁŻEŃSTWO DZIECI NOWEGO STWORZENIA.

ZOBOWIĄZANIA RODZICIELSKIE należą do najważniejszych spraw odnoszących się do ludzkości. Władza rozmnażania ludzkiego rodzaju, wraz ze wszystkimi możliwościami i właściwościami połączonymi z istotą w ten sposób wydaną na świat, jest wprost cudowna - i najbardziej zbliża ludzkość do władzy Boskiej. Zaiste jest to wykonywanie mocy Bożej przez człowieka, jako pośrednika Boga. Możliwości połączone z urodzeniem się każdego dziecięcia rozciągają się w dwóch krańcowo przeciwnych kierunkach okoliczności przyjaznych i nieprzyjaznych, w kierunku złego lub dobrego, w kierunku sławy lub niesławy. Zaiste, gdyby ludzkość pojmowała całą tę sprawę z tego stanowiska, to z pewnością podniosłaby płodzenie dzieci z poziomu niskiej żądzy i folgowaniu zasad moralnych i intelektualnych do poziomu uświęconego, na którym odpowiedzialność ojca i macierzyńska byłaby pojmowaną daleko wyżej, aniżeli obecnie. To pojęcie zobowiązania należy rozciągnąć nie tylko względem dziecka, którego umysłowe, moralne i fizyczne właściwości zależne są od rodziców, lecz także względem Stwórcy, który powierzył ludzkości tę cudowną władzę rozrodczą, a Któremu trzeba będzie zdać rachunek z używania tej Boskiej mocy, danej nam jako szafarzom od Stwórcy.

To poczucie odpowiedzialności wzmaga się w miarę tego jak zdajemy sobie sprawę, że z Boskiego rozporządzenia rodzice nie tylko wywierają wpływ na charakter przyszłego dziecka w chwili jego spłodzenia, lecz także przez cały okres brzemienności. W okresie ciąży wszystkie myśli matki, jej uczucia, upodobania i uczynki mają wielki wpływ na płód w jej łonie; ale co więcej, w okresie tym całe otoczenie brzemiennej matki wywiera na nią niezwykły wpływ, a otoczenie to i owe wpływy zależą w znacznej mierze od starania i opieki męża. Jeżeli umysł matki jest jasny i spokojny, a serce jej przepełnione jest weselem i szczęściem, to stan taki odbija się korzystnie na płodzie jej łona; ale jeśli jest przeciwnie, jeśli matka jest gnębiona i martwi się z powodu złego otoczenia i nieszczęśliwych stosunków w domu, to zmartwienia te i kłopoty napewno wywrą wpływ na płód i sprawią, że przyszłe dziecko będzie mieć złe nawyczki i zgryźliwe usposobienie życiowe. Jeżeli otoczenie matki brzemiennej, a więc i otoczenie jej płodu jest przesiąknięte samolubstwem, podstępem i podłością, to czyż jest w tym coś dziwnego, że dziecko urodzone w takich warunkach dalekie jest od szlachetności i ma w sobie skłonność do zdrady, podstępu, samolubstwa, itd.?

Nie należy posądzać nas o twierdzenie, że wszystko zło tego świata jest bezpośrednim wynikiem rodzicielskiego przekazania grzechu i słabości na rzecz dziecka w okresie brzemienności matki, ani też, że jest to wynikiem wychowania dziecka w okresie niemowlęctwa do wieku dojrzałego. Przyznajemy z całą otwartością, że niektórzy źli mężczyźni i złe kobiety urodzili się stosunkowo w najlepszych okolicznościach i otrzymali dobre wychowanie, podobnie jak i Szatan stworzony był jako doskonały, a zgrzeszył pod opieką Stwórcy. Z drugiej jednak strony wątpimy, czy jest wielu złych ludzi, którzyby otrzymali od poczęcia te dwie ważne rzeczy zmierzające do rozwoju sprawiedliwości i podniesienia duchowego. Godzimy się natomiast zupełnie na oświadczenie Pisma Świętego w tej sprawie: "Ćwicz młodego, według potrzeby drogi jego; bo gdy się zestarzeje, nie odstąpi od niej". Ileż mamy takich rodziców, którzy w mniejszym lub większym stopniu gotowi są zaprzeczyć prawdziwości Pisma Świętego, a którzy powinni pamiętać, że czas na ćwiczenie dziecka zaczyna się od chwili jego spłodzenia, oraz, że źle spłodzone dziecię wymaga potem trudniejszego ćwiczenia i wychowania, aby usunąć z niego słabości i grzech przelany na nie jeszcze przed jego urodzeniem?

Nie zajmujemy się tu możliwością urodzenia doskonałego dziecka w obecnych warunkach naszego upadłego i niedoskonałego stanu. Przeciwnie, pamiętamy dobrze oświadczenie Pana naszego: "Któż może wywieść czystą rzecz z nieczystej?" Uznajemy, że prawdą jest o wszystkich, co powiedziano:, "Oto w nieprawości poczęty jestem, a w grzechu poczęła mię matka moja". Bez względu na to, co świat o tym sądzi, lud Pański, będący Nowym Stworzeniem, powinien pamiętać o możliwości podniesienia się do pewnego stopnia ze słabości i wad, trzymających się naszej upadłej rasy ludzkiej. Nowe Stworzenie powinno baczyć, aby dzieci ich rodziły się z szlachetnym charakterem, jaki tylko możliwy jest do osiągnięcia, przez udzielenie wpływu rodziców na podstawie Boskich rozporządzeń. Dzieci nadal będą upadłe tak jak i rodzice, i ciągle będą potrzebować pomocy Stwórcy, bez którego nie osiągną doskonałości ani zasługi wiecznego żywota. Człowiek naturalny może zrozumieć tę prawdę i do pewnego stopnia z niej skorzystać, ale nie do tego stopnia jak Nowe Stworzenie.

Choćby się starał możliwie najbardziej, człowiek naturalny zawsze będzie naturalnym, ziemskim - a wobec tego może wywierać wpływy na swą żonę, a ona na swój płód, tylko takie, jakie sam posiada; wpływy te są stanowczo niewystarczające, gdyż brak im najwyższego uczucia - uczucia duchowego. Tymczasem Nowe Stworzenie przyswaja sobie duchowe nadzieje, obietnice i ideały, a mając takowe, stara się wywierać te wpływy na każdego, na kogo tylko Pan Bóg pozwoli przez łaskę i prawdę Swoją - stara się przede wszystkim rozwijać korzystnie dzieci Boże, zwłaszcza, jeśli z jakiegokolwiek powodu wstępuje w związki małżeńskie. Jeśli Nowe Stworzenie uważa za stosowne i mądre rodzić dzieci i rozmnażać rodzaj ludzki, to ma pod tym względem wielką przewagę nad naturalnym mężczyzną i nad naturalną niewiastą. Nowe Stworzenie ma wznioślejsze ideały, lepsze nadzieje, szlachetniejsze dążenia i czystsze radości. Zdając sobie sprawę z wpływu swych myśli, uczynków i uczuć wywieranych na płód w łonie matki, rodzice należący do Nowego Stworzenia mogą uczynić dla swych dzieci o wiele więcej dobrego, aniżeli rodzice naturalni.

Świat pod tym względem doszedł do pewnej samolubnej mądrości. Na przykład ludzie zainteresowani w hodowli wybornego bydła, koni, owiec, itd., nie tylko zwracają pilną uwagę na odpowiednie dobranie samca i samicy, lecz nadto starają się specjalnie, aby samicę w okresie jej brzemienności otoczyć jak największymi wygodami. Specjalna służba stara się o wszystkie potrzeby klaczy źrebnej, jej stajnia jest czysta i widna, pełna powietrza i odpowiedniej temperatury powietrza. Nie wiedząc napewno, do jakiego stopnia klacz rozpoznaje obrazy, mimo to zawieszają na ścianach stajni pełno obrazów z końmi wyścigowymi i fotografie wyścigów. Co więcej, źrebną klacz prowadzą na tor wyścigowy, aby tam mogła przyglądać się wyścigom, itd. Wszystko to ma na celu wywołanie u źrebnej klaczy ambicji konia wyścigowego, co znowu odbija się na źrebięciu w łonie klaczy, a ma to korzystny wpływ na szybkość i energię przyszłego źrebięcia, co przynosi znowu finansową korzyść dla właściciela klaczy.

Ludzcy rodzice nie są tak finansowo zainteresowani w swoim potomstwie; a jednak powinni mieć w tym o wiele głębsze i mniej samolubne zainteresowanie. Ich nadzieje i ambicje w odniesieniu do dzieci powinny zasadzać się na przekazaniu swemu potomstwu umysłowych i moralnych przymiotów. A chociaż Nowe Stworzenie nie może mieć nadziei, że spłodzi swe dzieci do duchowej natury, (bo to przekracza granicę ludzkiej możliwości), to jednak może dać dzieciom takie ziemskie dziedzictwo dobrej natury, że będzie ono w najściślejszej sympatii z rzeczami duchowymi. I to napewno będzie pragnieniem, celem i nadzieją Nowego Stworzenia. Wiele dzieci zostało spłodzonych przez szlachetnych i bojących się Boga rodziców, odnosząc z tego stosowne błogosławieństwo, a wpływ ten korzystny bardzo dla ludzkości daje się odczuwać wszędzie tam, gdzie tylko doszła Ewangelia Chrystusowa. Dlatego mamy teraz o wiele wyższe i liczniejsze szlachetne typy ludzi w krajach cywilizowanych, aniżeli w krajach pogańskich, bez względu na fakt, że ludność chrześcijańska na ogół niedokładnie ocenia swe przywileje i odpowiedzialność względem swych dzieci.

Wynika z tych wywodów, co następuje:, Jeżeli Nowe Stworzenie łączy się w małżeństwo i ma zamiar mieć potomstwo według ciała, to powinno tak kształcić swoje umysły, aby chwila zapłodnienia była nie tylko zadowoleniem obopólnej miłości i szacunku, lecz także żeby była oddaniem pełnego szacunku i wdzięczności Stwórcy, za udzielenie im twórczej siły cudownego rozmnażania się. Nadto powinna to być okazja do modlitwy z prośbą o Boskie błogosławieństwo. Od tej chwili każda godzina i każdy dzień powinno się poświęcić dla dobra rozwijającego się dziecka. Nie należy uważać tego za prosty wypadek życiowy, lecz za rzecz bardzo ważną. Będzie to szczególna sposobność do okazania wszystkich łask ducha, pielęgnowanych poprzednio w znacznym stopniu - wiary w Boga i w Jego obietnice, nadziei, ufności, cierpliwości, dobrotliwości braterskiej, cichości, łagodności i miłości. Zalety te i łaski powinny być zawsze pielęgnowane, ale w tym okresie powinni je specjalnie pielęgnować, ponieważ wywierają one wpływ na ukształtowanie charakteru przyszłego pokolenia.

O ile możliwe dom powinien być jasny i wesoły, umysł skierowany ku źródłom takim, które wywierają korzystny wpływ, jak czytanie, pisanie, rachowanie i praktyczne zajęcia życia codziennego. Należy także pamiętać o kształceniu serca - zgodnie z zasadami sprawiedliwości, miłości i mądrości, z nieustannym oglądaniem się na Pana we wszystkich sprawach życia; trzeba, aby między małżonkami panowało zaufanie pełne miłości, a względem świata uczucie dobrej woli. Przy dobrej woli, sprawiedliwości i miłości, występujących w każdej sprawie życiowej, warunki będą możliwie najbardziej sprzyjające; ale takie są niemożliwe bez kompletnego współdziałania małżonka i bez jego starannej opieki i starania, ponieważ, jak wiadomo, matka w takich okolicznościach nie może troszczyć się o wszystkie sprawy, nawet o takie, które zwykle należą do zakresu jej czynności domowych. Małżonek musi także uważać na dobieranie odpowiedniego tematu rozmów, na zabezpieczenie żonie właściwego pokarmu, tak cielesnego, jak i umysłowego, a przede wszystkim, aby zwracać czysty umysł żony ku Panu i ku Jego chwalebnemu planowi, oraz na wszystkie szczegóły Boskiego charakteru, mądrości, miłości, dobrotliwości, sprawiedliwości i mocy.

Wielu chrześcijańskich rodziców może odpowiedzieć na to, że nie mają w swych okolicznościach życiowych dość czasu i wolności na zajmowanie się takimi sprawami. Podaliśmy tutaj tylko idealny wzór postępowania, ale każdy z ludzi Pańskich powinien starać się w miarę swych sił osiągnąć o ile możności ten ideał. Ale Nowe Stworzenie nie powinno zapominać, że w tych i innych doświadczeniach życiowych, Bóg przez Swego Ducha i łaskę, nagradza za ziemskie szkody i braki. Jeżeli więc ktoś znajduje się w niepomyślnych okolicznościach, powinien tym gorliwiej modlić się do Pana o udzielenie mu łaski pokoju Bożego, jaki przechodzi wszelkie zrozumienie. Rezultatem takiego pokoju Bożego będzie, że bez względu na niepomyślne i szkodliwe otoczenie matki, dziecko napewno otrzyma większy zasób pokoju i miłości, aniżeli bez tych modłów o pokój Boży - w większym napewno stopniu, aniżeli jego siostry i bracia urodzeni w innych okolicznościach. Dziecko będzie mniej nerwowe, mniej zgryźliwe, bardzo spokojne i bardziej skłonne do sprawiedliwości w zasadach i postępowaniu.

"ĆWICZ MŁODEGO, WEDŁUG POTRZEBY DROGI JEGO"

"Kto zawściąga rózgi swej, ma w nienawiści syna swego" (Przyp.Sal. 13:24). 
"Któryż jest syn, któregoby ojciec nie karał?"

"A jeśli jesteście bez karania ... tedyście ... nie synami"
- Żyd. 12:7.

Jesteśmy dalecy od doradzania nieoględnego i częstego zastosowania rózgi w wychowywaniu dzieci. Przytoczyliśmy te wyjątki Pisma Świętego jedynie, dlatego, żeby wykazać pomyłkę tych osób, które utrzymują, że cielesna kara stosowana przez rodziców jest czymś złym, nawet, jeżeli jest konieczną. Dom rządzony przy pomocy rózgi musi być z konieczności domem nieszczęśliwym. Domy Nowych Stworzeń powinny być rządzone miłością, a nie rózgą. Rózgę należy uważać jedynie za okolicznościowy środek dla zmuszenia do wykonywania prawa miłości; a kiedy stosuje się rózgę, to powinna kierować nią ręka miłości, lecz nigdy ręka gniewu. Nowe Stworzenie, kierując się duchem zdrowego umysłu, poznaje stopniowo, że porządek jest pierwszym prawem nieba i dlatego powinien być pierwszym czynnikiem w domach Nowego Stworzenia.

Porządek jednak nie koniecznie oznacza absolutny spokój, gdyż w takim razie jedynie pustynia i obumarłe miasta byłyby jedynymi miejscami, gdzie panuje porządek. Porządek może oznaczać tak samo spokój jak i wesołość, szczęście jak i odpoczynek, wolność jak i prawo. Porządek znaczy tyle, co prawo - u Nowego Stworzenia Prawo Miłości, Złota Reguła - którymi kieruje się głowa domu i cała jego rodzina sprawia, że rodzice są dla dzieci przykładem we wszystkich chrześcijańskich cnotach. Prawo, nie wyłączając Prawa Miłości, oznacza nagrodę i karę, a w rodzinie rodzice mają przywilej stosowania tych nagród i kar. Wobec jednak ich naturalnych wad i słabości, rodzice potrzebują kierowania ze strony Ojca niebieskiego, aby mogli Go wychwalać nie tylko w swych własnych sercach, lecz także, aby domy ich stały się ziemskim przykładem domów sprawiedliwego, domów tych, których właściciele mają umysł Chrystusowy.

Nagroda dla ich dzieci powinna polegać na dawaniu im takich wygód i błogosławieństw, jakie umożliwione są przez okoliczności dopuszczone przez opatrzność. Karanie dzieci może być mniej lub bardziej surowe, zależnie od świadomości grzeszącego dziecka, ale nigdy nie należy wymierzać kary według zasad absolutnej sprawiedliwości, nigdy nie dawać dziecku kary takiej, jaką każe sędzia nie kierujący się miłosierdziem - ponieważ my sami jesteśmy nie pod działaniem czystej sprawiedliwości, lecz pod prawem miłosierdzia i miłości; dlatego mamy okazywać litość nie tylko w postępowaniu z obcymi, lecz zwłaszcza w postępowaniu z naszymi własnymi dziećmi, których niedoskonałości i wady należy w znacznym stopniu przypisać nam samym i naszym praojcom.. Miłość może czasami zastosować karę w ten sposób, że odmówi dziecku pocałunku, tak jak nagrodą miłości może być pocałunek. Czasami można na jakiś czas odsunąć dziecko od towarzystwa innych posłusznych dzieci, albo odmówić jakichś przyjemności. Prawo miłości stosuje czasami rózgę karania przez odmówienie dziecku wieczerzy, albo skazuje tylko na chleb i wodę, odmawiając dodatkowych wygód lub zbytku. Czasami trzeba zastosować prawdziwą rózgę dla wymuszenia posłuszeństwa, aby w ten sposób zapewnić porządek i błogosławieństwo domowe nie tylko dla posłusznych dzieci, lecz także i dla tych, które się karze, gdyż kara zwykle sprowadza za sobą poprawę, a więc i błogosławieństwo.

Zapewne, nie ma potrzeby napominać Nowe Stworzenie, że nie powinni używać gniewnych i ordynarnych słów w napominaniu dzieci. Takich słów dzieci nie powinny nigdy usłyszeć z ust rodziców. Przeciwnie, mowa ich powinna być przyjemna, pełna miłości i dobrotliwości, nawet w chwili napominania. Nie trzeba chyba przypominać Nowemu Stworzeniu, że gwałtowne i mocne uderzenia są tu wykluczone, ponieważ mogą sprawić dziecku nie tylko krzywdę fizyczną - na przykład mogą przyprawić o głuchotę - lecz także spaczają uczucia dziecka, mogą wyrobić obawę przed rodzicami, zamiast uczucia miłości. A przecież miłość musi być jedyną właściwą podstawą, na której rozwija się posłuszeństwo i porządek w domu. Nadto, silne uderzenie w twarz lub gwałtowny szturchaniec wykazuje złe usposobienie ze strony rodziców - usposobienie nie zgodne z zasadami Prawa Miłości. Rodzice powinni zwracać uwagę dla swego własnego dobra jak i dla dobra dzieci, aby nie stosować kary, zanim się odpowiednio nie rozważy sytuacji, a jeśli kara jest potrzebna, trzeba spokojnie i bez złości zastosować ją w ten sposób, żeby była nie większą, lecz mniejszą, aniżeli wymaga tego sprawiedliwość. Należy także baczyć, aby dziecko w zupełności zrozumiało potrzebę kary, konieczność zachowania porządku w domu, oraz, że szczęście w domu sprowadza błogosławieństwo na wszystkich jego mieszkańców. Dziecko musi dokładnie zrozumieć, że rodzice nie żywią ku niemu gniewu, lecz sympatię, miłość i pragnienie jego dobra.

Ziemscy rodzice mogą dojść do takiej kontroli w pożyciu rodzinnym, ale brak im zawsze bardzo ważnej pomocy; albowiem nie będąc w zupełności poddanymi pod wolę Ojca niebieskiego i pod kontrolę Jego Słowa, nie mogą tak jak Nowe Stworzenie odnosić się do Prawa Bożego w poszukiwaniu i stosowaniu posłuszeństwa zgodnego z tymże Prawem Bożym. Chrześcijańscy rodzice mają o wiele większą przewagę w odpowiednim obchodzeniu się ze swoimi dziećmi. Mogą odczytywać swoim dzieciom z Pisma Świętego, że Bóg uświęcił autorytet rodzicielski, że Bóg wymaga, aby rodzice ćwiczyli dzieci swoje według potrzeby ich dróg. Nadto mogą wykazać dzieciom konieczną potrzebę tego - mianowicie, dlatego, że wszyscy jesteśmy upadli i nie możemy dorosnąć do wzoru Boskiego, itd., że wszystkie te środki i kary są potrzebne do zwalczania naszych złych skłonności, jakie odziedziczyliśmy przy urodzeniu. Wielkim błędem jest przypuszczać, że umysł dziecka nie pojmuje tych zasad, że nie rozróżnia między dobrem a złem, że nie uznaje sprawiedliwej kary za złe postępowanie, jak nie mniej nagrody za dobre postępki.

Wiele rodziców zapomina oglądnąć się w przeszłość, aż do lat swego dzieciństwa, kiedy oni sami uczyli się poznawać zasady sprawiedliwości - jak oceniali staranność rodziców w karceniu, a nawet i w ukaraniu, gdy było potrzeba. Przypomnijmy sobie, jak sprytnie rozumieliśmy zasady sprawiedliwości, kiedyśmy byli jeszcze dziećmi. W sercach naszych przyznawaliśmy słuszność rodzicom, kiedy karali nas dla wyrobienia w nas charakteru; ale kiedy spotkała nas kara niesłusznie, albo, kiedy chłosta była surowszą niż tego wymagała sprawiedliwość i miłość rodzicielska, wówczas oburzała się nasza dziecięca dusza na taką niesprawiedliwość. Urabianie charakteru na podstawie wpajanie dziecku pojęć o dobrem i złem, o sprawiedliwym i niesprawiedliwym, jest najodpowiedniejszą drogą do kontrolowania jego umysłu, a nadto jest najwłaściwszym ze względu, że w tym okresie dziecko najłatwiej poddaje się wpływom rodzicielskim. Jest to budowanie jego charakteru i umysłu, kiedy sąd i sumienie dziecka znajdują się w okresie formowania początkowego i kiedy dziecko wyraźnie i słusznie uważa rodzica za wyłącznego prawodawcę. Jeżeli zaniedba się tej pracy nad kształtowaniem charakteru w czasie dzieciństwa, to najczęściej w latach przyszłych jest o wiele trudniej pokierować dzieckiem, oprócz tego, wpłynie to niekorzystnie zarówno dla dziecka, dla rodziców, jak i dla sąsiadów i przyjaciół.

Ważną jest rzeczą, aby zawsze pamiętać, że ćwiczenie dziecka nie składa się wyłącznie z uczenia go jak ma się zachowywać między ludźmi, nie polega tylko na zewnętrznych odznakach czystości, gładkości, posłuszeństwa, itd. Głównie należy upominać, uczyć dzieci, że umysł Pański musi być jednym najwyższym wzorem w życiu, tak dla starszych, jak i dla młodzieży. W stosunku dziecka do innych członków rodziny, do jego towarzyszy zabaw, itd., należy nauczyć dziecko Złotej Reguły, Prawa Miłości, uprzejmości, cichości, cierpliwości, łagodności i przebaczania. Dziecko, któremu wpaja się zasady samolubstwa (albo, któremu nie wytyka się naturalnej dążności do samolubstwa, byle nie w obecności innych), którego nie napomina się w sposób kochający i serdeczny, dziecko takie traci bardzo ważną naukę w najkorzystniejszej dla niego chwili i dużo na tym traci.

Rodzice zaniedbujący kształcić w ten sposób umysł dziecka i naprawiać jego błędy, tracą przez to samo najlepszą sposobność do wyrobienia charakteru we własnym swym dziecku, a nadto dozwalają, aby w sercu tym rosły chwasty, zamiast, aby serce to było ogrodem, gdzie wyrastają obficie łaski ducha. Tak zaniedbując ćwiczenie dziecka, rodzice przysparzają sobie o wiele więcej kłopotów w latach przyszłych, gdy dziecko nie będzie tak podatne na wpływy domowe. Wiele zawodów, zmartwień i narzekań rodziców z powodu samolubnych, złośliwych i nieposłusznych dzieci możnaby usunąć, gdyby rodzice zaczęli odpowiednio wychowywać swe dzieci już od niemowlęcia. Co więcej, rodzice tacy tracą wielkie błogosławieństwo w swych własnych doświadczeniach; albowiem jest niezaprzeczoną prawdą, że rodzice kształcący odpowiednio swoje dzieci w miłości, posłuszeństwie, w poszanowaniu dla Boga i w usłużności dla bliźnich, itd., zyskują i sami z tego powodu, gdyż wzrastają w łasce i znajomości tych rzeczy, które wpajają w swoje dzieci. Nadto przekonają się, że dziecko wkrótce nauczy się szukać u ojca codziennego wzrostu dla siebie, w postępowaniu względem Boga, względem innych członków rodziny. To uczyni rodziców bardziej ostrożnymi w używaniu słów i w osobistym postępowaniu, a takie zwrócenie uwagi na wszystkie okoliczności życiowe, publiczne i prywatne, rozwinie z pewnością u rodziców coraz większe łaski Ducha Pańskiego, staną się przyjemnymi przed Panem, przygotowując i udoskonalając ich do Królestwa niebieskiego.

Atmosfera naszego domu, choćby najuboższego, powinna być pełna czystości. Absolutna czystość myśli, słów i uczynków jest niemożliwością w obecnych naszych stosunkach, podobnie jak materialna czystość jest absolutnie niemożliwa, skoro powietrze pełne jest brudu i pyłu. Ale każdy chrześcijański dom powinien być o ile możności jak najbliższy absolutnej czystości - wolny od zewnętrznego brudu i plam, oraz od moralnych zmaz i wad, o ile na to pozwalają nasze niedoskonałe ziemskie naczynia. Każde dziecko powinno oglądać się na swój dom, choćby on był najuboższy, jako na miejsce czyste, jako na dom Boży, jako na miejsce święte. Powinno być tak wychowane, aby każdej chwili mogło sięgnąć pamięcią w te czasy dzieciństwa, kiedy rodzina schodziła się na wspólne modlitwy, kiedy słyszało łagodny i dobry głos rodzica przy każdej sposobności i kiedy dziecinnym sercem odczuwało ducha pokoju i zadowolenia, wynikającego z poddania się woli Bożej. Dziecko powinno odczuć słodycz miłości domowej, objawiającej się w stosunkach wzajemnych każdego członka rodziny, w cichości, łagodności, dobrotliwości i usłużności.

Dziecko wychowane i wykarmione w takiej atmosferze miłości domowej będzie pragnąć, aby zawsze podobać się Panu i aby słuchać Go od najwcześniejszej swej młodości; od czasu, kiedy tylko dziecko dosięgnie dziesięciu lub dwunastu lat, należy wpajać mu pojęcie o zupełnym poświęceniu się dla Pana - należy dziecku wówczas wytłumaczyć, że w ciągu okresu niedojrzałości młodzieńczej dziecko odnosi się do Pana za pośrednictwem rodziców, ale w miarę jak dochodzi ono do dojrzałego rozsądzania i pojmowania rzeczy, Pan wymaga od niego osobistego poświęcenia. Jeżeli takie dziecko, tak wychowane i wyćwiczone zaniedba lub odmówi poświęcenia się Panu, to i tak można być pewnym, że wpływy domowe nie zginą; chociaż może się zdarzyć, że po dojściu do dojrzałości człowiek taki nie uczyni przymierza z Panem i będzie zwlekać ze zbliżeniem się do tronu łaski. Mimo to, tacy zachowają przez długie lata cenną pamiątkę chwil spędzonych w domu, kiedy to wraz z rodzicami, udawali się do tronu Boskiej łaski, po opiekę nad domem i nad nimi samymi. Wspomnienia te będą dla nich zawsze miłe i nieraz zatęsknią za Boską opieką i za przywilejem zbliżenia się do Stwórcy z wołaniem: "Ojcze!" Kto z takich stanie się ojcem, to instynktownie zapragnie wykształcić swoje dzieci tak, jak sam był wychowywany w dzieciństwie, a wpływy te stopniowo coraz bardziej będą oddziaływać na jego serce i bardzo możliwe, że wreszcie i on sam poświęci się Panu. W każdym razie wpływ pobożnego domu będzie dla niego świętą protekcją w wielu wypadkach, w których bez Boskiej opieki napewno by upadł.

Porównaj taki dom przepełniony słodką miłością, dobrotliwością, cierpliwością i łagodnością, z domem, w którym nie objawia się Duch Pański - z domem, w którym samolubstwo jest prawem, w którym dziecko widzi kłótnie między rodzicami, gdzie samo szuka swojej korzyści, z krzywdą drugich, gdzie dziecko słyszy same gniewne, grubiańskie i nieprzyzwoite słowa, itd. Taki przykład źle wpływa na dzieci, które z kolei same zaczynają kłócić się między sobą, przemawiać do siebie brzydkimi słowy i wprawiają przez to dom w nieustanne zamieszanie. Stałe postępowanie w myśl zasad samolubstwa u rodziców sprawia, że samolubstwo u rodziców sprawia, że samolubstwo staje się rysem charakteru i postępowania dziecka.

Jeżeli ojciec w gniewie zawoła na dziecko: "ty łobuzie", to dziecko czuje się początkowo obrażone w swej godności, ale jeśli ojciec za często łaje dziecko w ten sposób, to stopniowo dziecko nabiera przekonania, że jednak być łobuzem nie jest hańbą, lecz czymś zaszczytnym w pojęciu innych dzieci. Kiedy niecierpliwa matka krzyknie na dziecko: "wynoś mi się, bo ci kości połamię", to dziecko początkowo przestraszone jest tak groźnymi słowami, ale rychło przekonuje się, że chociaż słowa są groźne, to jednak są one tylko pustą groźbą, której nie warto się obawiać. Dziecko stopniowo nauczy się, że prawa cywilne nie pozwalają katować dzieci, więc w umyśle swym dziecko dochodzi do takiego wniosku, iż rodzice chcieliby wyrządzić dziecku coś złego, ale nie wolno im tego uczynić. Gdy dziecko dojdzie do takiego rozumowania, to z serca jego napewno uleci uczucie oryginalnej, instynktownej miłości. Dziecko przekona się, że rodzice nie wykonują obietnic, że często coś obiecują, nie mając najmniejszego zamiaru, aby dotrzymać słowa. W ten sposób uczy się dziecko kłamać, grozić, obiecywać kłamliwie, oszukiwać innych, itd. Czy jest w tym coś dziwnego, jeśli dziecko w takim otoczeniu wyrabia sobie zły charakter? Raczej należy się dziwić, że pomiędzy złym kształceniem, obojętnym kształceniem i pomiędzy brakiem jakiegokolwiek kształcenia dzieci, świat cywilizowany nie jest o wiele gorszy, aniżeli go obecnie widzimy.

DZIECI URODZONE W USPRAWIEDLIWIENIU

We wszystkich tych sprawach Nowe Stworzenie ma stanowczą przewagę nad wszystkimi innymi ludźmi, w odniesieniu do wychowywania dzieci. Dzieci te od początku są już lepiej urodzone i lepiej uposażone przy urodzeniu. Wszystkie te wpływy należy wpajać w dziecko od najwcześniejszych chwil niemowlęctwa. Dziecko kilkudniowe będzie nerwowe i niespokojne, jeśli jego matka jest taką; a wpływ ten przenosi się na dziecko nie tylko przez pokarm matki, lecz także przez oddziaływanie na odległość, powiedzmy przez promieniowanie ciała matki na ciało dziecka. Widzimy, więc jak koniecznym jest dla Nowego Stworzenia, aby zamieszkał w nim Duch Pański, z jego pokojem i radością, oraz jest szczęśliwym jest dziecko pod taką opieką! Mówiąc ze stanowiska ludzkiego, jak wielką jest sposobność, w porównaniu z innymi, aby z dziecka wyrosła szlachetna i pełna zalet istota męska lub niewieścia. Mówiąc zaś ze stanowiska Słowa Pańskiego, jak korzystną jest sposobność, jeśli pamiętamy, że dzieci poświęconych Panu ludzi, są pod opieką Boskiej opatrzności, tak samo jak ich rodzice, oraz, że dzieci wierzących mają tę samą obietnicę jak ich rodzice, tj., że "wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu".

Nie trudno domyśleć się, że dzieci Nowego Stworzenia mają usprawiedliwione stanowisko przed Bogiem, dzięki stosunkowi rodziców do Pana i do dzieci. Jak nieposłuszeństwo Adama i Ewy doprowadziło do odłączenia ich od Ojca niebieskiego, a przez to samo do odłączenia i wszystkich potomków, tak i pojednanie ludu Pańskiego z Bogiem, dzięki zasłudze wielkiej ofiary pojednawczej, przyprowadza ludzi do harmonii z Bogiem, jak również przyprowadza ich dzieci, jako usprawiedliwione przez rodziców. A usprawiedliwienie to obowiązuje tak długo, dopóki dziecko nie osiągnie odpowiedniej inteligencji i własnej woli. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, jeśli jedno z rodziców należy do Pana, a drugie jest Panu obce, należy do świata. Ale Apostoł zapewnia, że nawet i w takim wypadku, Bóg uważa to dziecko za Swoje za pośrednictwem tego z rodziców, które jest uczniem Pańskim. Wpływ poświęconego rodzica lub rodzicielki przeważa nad wpływem osoby niewierzącej, o ile dotyczy to dziecka. Apostoł w tej sprawie powiada:

"BO INACZEJ DZIATKI WASZE BYŁYBY NIECZYSTYMI"

[GRZESZNYMI, POTĘPIONYMI]

"Albowiem poświęcony jest mąż niewierny przez żonę [wierzącą] i żona niewierna poświęcona jest przez [wierzącego] męża [pod względem przedmiotu powyżej omawianego, tj., co do ich potomstwa]; bo inaczej dziatki wasze byłyby nieczystymi [byłyby grzesznikami, potępionymi, nie usprawiedliwionymi, obcymi dla Boga i Jego opieki]; lecz teraz [wobec tej opatrznościowej łaski Bożej] świętymi są" - 1 Kor. 7:14.

Sprawa odpowiedniego ćwiczenia dzieci może być trudną, ale nie za trudną dla Pana. Wobec tego rodzic lub rodzicielka, stając się chrześcijaninem, może spodziewać się łaski Pańskiej w każdej sprawie i powinni tym gorliwiej starać się o mądrość i pomoc z nieba, aby mogli właściwie i starannie wypełniać wszystkie swoje obowiązki. Łaska Pańska jest dla nas wystarczającą w każdym choćby najtrudniejszym położeniu. Fakt, że jedno z rodziców jest Nowym Stworzeniem, a drugie jest niewierzącym, lub niepoświęconem, nie zmienia Boskiego rozporządzenia odnośnie do naczelnictwa w rodzinie. Głową rodziny jest zawsze ojciec, mąż, a jeśli jest on Nowym Stworzeniem, to musi tak kierować sprawami rodziny, jak najlepiej wskazują mu na to okoliczności i wskazówki pochodzące od mądrości z góry. Jeżeli zaś żona jest Nowym Stworzeniem, to jej zdrowy umysł, jej wierność zasadom sprawiedliwości, jej łagodność, rozsądek i słodycz charakteru, uczyni z niej taki skarb w domu, że mąż z radością odda jej zupełnie kontrolę nad dziećmi, gdyż uważać ją będzie za specjalnie nadającą się do wychowywania ich potomstwa. Jeżeli jednak żona spełniać będzie jakieś rządy lub wykonywać pewien autorytet, to musi czynić to w imieniu swego męża, który, czy to święty, czy grzesznik, zawsze jest odpowiedzialną głową rodziny.

Podobnie mąż, świecąc własnym przykładem, powinien spodziewać się, że wkrótce żona jego, oraz jego dzieci, poznają różnicę pomiędzy wierzącym ojcem, a niereligijnym człowiekiem, ocenią ducha jego miłości, jego łagodność, staranność i ducha zdrowego umysłu. Jednakowoż, jeśli nie dochodzi się do takich rezultatów, a tego trzeba się spodziewać, jeśli w miarę zwiększającej się wierności jednej strony zwiększa się coraz to gorsze postępowanie strony drugiej - a nawet, jeśli zachodzi konieczność rozłączenia się, to zawsze pamiętajmy, że sam Pan ostrzegł nas, że takim może być nasze doświadczenie: "Niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi, ku doświadczeniu waszemu", oraz: "Nieprzyjaciółmi będą człowiekowi domownicy jego". Nadto "nie mniemajcie, żem przyszedł dawać pokój na ziemię, ale miecz". Pan zapowiada, że chociaż Jego posłannictwo jest posłannictwem pokoju i błogosławieństwa w czasie obecnym, to jednak często przynosi za sobą kary, ponieważ dzieci ciemności nienawidzą światła, a wiele z nich, pod oszukańczym wpływem przeciwnika i wskutek słabości własnej upadłej natury, usiłują ciągle walczyć, przeciwko tem posłannictwu. Nie dziwcie się, więc temu, uważajcie to za część waszej próby i doświadczenia, znoście to cierpliwie jako dopust z woli Bożej, dopóki Pan nie otworzy wam drzwi do ucieczki.

Niektóre osoby, które stały się poświęcone Panu, które stały się Nowym Stworzeniem, proszą o radę, mówiąc: "W początkowych moich doświadczeniach chrześcijańskich w nominalnym kościele otrzymałam błędne nauki. Nauczono mnie, że skoro otrzymałam religię i zostałam zbawioną, to nie potrzebuję nic więcej czynić, prócz regularnego uczęszczania do Kościoła i płacenia moich podatków kościelnych. Nie pouczono mnie prawie wcale o potrzebie wykorzenienia grzechu i samolubstwa z mojego serca i o otrzymywaniu coraz więcej i więcej Ducha Pańskiego, wraz z jego bogactwem miłości i wszystkich połączonych w tym łask wewnętrznych. Cały mój czas i energię oddawałam na pomaganie memu mężowi w interesach i na zdobycie lepszego stanowiska w świecie, dlatego pozostawiono mnie w nieświadomości, co do sprawy spłodzenia z Ducha; nie wiedziałam, co to znaczy pielęgnować nowość umysłu, który to umysł coraz mniej zabiega o ziemskie rzeczy, a coraz bardziej troszczy się o rzeczy duchowe, o niebiański charakter, o łaski i wzrastanie w mocy Pańskiej. W takich okolicznościach urodziły się moje dzieci. Przypuszczam, że odziedziczyły one te moje wady i błędy, które wyznawałam w czasie mojego macierzyństwa i zaraz po ich urodzeniu; wiem, że zaniedbywałam nielitościwie to, co teraz pojmuję jako właściwe wychowanie i ćwiczenie dzieci, jako obowiązek rodzicielki, która jest Nowym Stworzeniem w Jezusie Chrystusie. Teraz dzieci moje są dzikie, krnąbrne, samolubne i nieposłuszne. Brak im nie tylko uszanowania dla Boga, lecz także uszanowania dla mnie samej i dla moich religijnych poglądów. Cóż teraz mam z nimi zrobić? Wiem, że Pan przebaczył mi przez Chrystusa moje nieświadome zaniedbanie obowiązków matczynych w przeszłości. Ach! Gdzież był wówczas mój chrześcijański rozsądek? Jak brakło mi wówczas ducha zdrowego rozsądku; ale gdzież byli wówczas moi religijni doradcy, którzy nie tylko błędnie przedstawiali mi plan Boży; lecz nadto nie pouczyli mnie nawet o najprostszych obowiązkach naturalnych - o obowiązkach rodzicielskich? Niestety, teraz dopiero pojmuję, że wydawałam pieniądze na ich utrzymanie, płacąc za to, co nie było chlebem, za to, co nie dawało mi zadowolenia - ani doczesnego, ani duchowego. Ale teraz, jaki jest mój obowiązek? Jak mam teraz postępować? W jaki sposób mam o ile możności naprawić moje przeszłe błędy?"

Odpowiadamy na takie zapytania, że w tej sprawie, tak samo jak we wszystkich innych, ludzie Pańscy nie powinni oddawać się smutkowi tak, jak to czynią inni, którzy nie mają nadziei. Panu naszemu niewątpliwie spodoba się to, że żałujemy za błędy przeszłości, spodoba się Mu, że prosimy o przebaczenie za nasze słabości i wady, oraz to, że obiecujemy poprawę i baczniejsze przestrzeganie naszych obowiązków względem naszego potomstwa. Pan z przyjemnością spostrzeże jak przyjmujemy nasze obecne doświadczenia z nieposłusznymi dziećmi z cierpliwością i poddaniem się Boskiej woli, uważając takowe za część kary i chłost za złe wychowanie ich. Przyjmując te doświadczenia w ten sposób, odniesiemy tę korzyść, że posłużą nam one do naszego ogładzenia i przygotowania nas do Królestwa.

Co do obowiązków rodzicielskich względem takich dzieci, należy niezwłocznie przystąpić do nauczania ich tych zasad i rzeczy, jakie powinny być nauczone w niemowlęctwie i w dzieciństwie, mianowicie odnośnie do odpowiedzialności względem Pana, o zasadach sprawiedliwości, miłości i uprzejmości względem rodzeństwa i wszystkich innych. A nauki te należy podawać z największą miłością, przebaczeniem i cierpliwością, gdyż ma to być nauką dla dziecka o mocy łaski w sercach rodziców. Stosownie do wieku dziecka i do towarzyszących okoliczności - w miarę tego jak zakorzenione są złe zasady itd. - trzeba czekać na skutki tej nauki z wielką cierpliwością. A jeżeli potrzeba użyć pewnych ograniczeń i nakazów, to należy stosować takowe łagodnie, z zastanowieniem i z objaśnieniem odpowiednim. Powagę rodzicielską zawsze trzeba okazywać dobrotliwie, a nie brutalnie. Dzieci przyzwyczajone do rządzenia domem nie od razu staną się dobrymi i posłusznymi. Należy uciekać się po radę do mądrości pochodzącej z góry, jeśli chcemy urządzić na nowo sprawy domowe, gdyż rada obcego rzadko, kiedy pomoże; obcy nie rozumie we wszystkich szczegółach spraw drugiego, ani też nie może udzielić pożytecznych rad w sprawie zarządzania domem nieznanej sobie rodziny.

Należy się kierować dwoma zasadami: Przede wszystkim miłością dla Pana i dla dzieci, a miłość ta ma być kierowana i wskazywana przez Słowo Boże; po drugie, należy nieustannie uciekać się po radę i wskazówki do Słowa Bożego, jako do źródła autorytetu i instrukcji chrześcijańskiej. Następnie wszyscy rodzice powinni nauczyć się, aby dzieci swoje traktować z uszanowaniem. Bez względu na to, czy są to dzieci właściwie wychowane, czy też o zaniedbanym wychowaniu, powinny mieć to przekonanie, że rodzice szanują ich sumienie i zdanie, i że starają się postępować z dziećmi zgodnie z zasadami ich charakteru. Zwłaszcza wówczas, gdy dzieci dochodzą do wieku dojrzałego, należy odwoływać się do ich rozsądku, a przez to samo trzeba porzucić przemoc i cielesne karanie rózgą lub ręką.

Zasadę sprawiedliwości, o której mówiliśmy, można do pewnego stopnia znaleźć prawie u każdej ludzkiej istoty, a zwłaszcza, jeśli sprawiedliwość występuje obok samolubstwa. Tak, więc, skoro dziecko osiągnie wiek dojrzały, to instynktownie odczuwa, że przeszło pewną granicę i nie powinno być nadal traktowane jako dziecko, lecz jako współtowarzysz. Nie można mu więcej rozkazać w niczym, lecz prosić; nie można wymagać, aby syn czy córka zdawali dokładny rachunek z zarobionych pieniędzy, lecz trzeba im zostawić daleko więcej swobody i szanować ich osobistości. Mądrzy i kochający rodzice nie będą usiłowali pogwałcić praw dojrzałości u swoich dzieci; raczej będą się starać, aby odtąd postępować z nimi jakby z młodszym bratem lub siostrą. Dobrzy skądinąd rodzice często są niemądrzy i niesprawiedliwi pod tym względem i wykorzystują swój autorytet, jaki był uznawany z pokorą przez dziecko aż do czasu dojrzałości. Rodzice tacy ignorują ich obecny stan dojrzałości i starają się wykonywać swój autorytet tak samo jak przedtem. Takie postępowanie czasami spotyka się z powodzeniem, ale wierzymy, że nigdy nie wychodzi na korzyść ani rodziców ani dziecka. Rodzice, tak samo jak i ich dzieci, wiedzą, że gdyby dziecko ich zbuntowało się, to cała sprawa ułożyłaby się zupełnie inaczej. Rodzice powinni pamiętać, że takie postępowanie względem dorosłych dzieci powoduje uprzedzenie, co do ich rodzicielskiej miłości. Dziecko widzi niesprawiedliwość i samolubstwo w postępowaniu rodziców i jest rozczarowane, bo przedtem inaczej oceniało uczucia swych rodziców. Ostatecznie wywołuje to kompletne obalenie miłości u dziecka, a rodzice często jeszcze przed śmiercią przekonują się o niewłaściwości swego postępowania, nawet choćby postępowanie takie spotykało się z początku z powodzeniem. Zastrzegamy się jednak przed myślą, że według nas zobowiązania dzieci względem rodziców przestają istnieć z chwilą, gdy dzieci dochodzą do wieku dojrzałego. Broń Boże! Wcale tego nie myślimy. Utrzymujemy natomiast zgodnie z istniejącymi prawami cywilnymi, że dziecko zobowiązane jest do utrzymywania rodziców tak długo, jak długo rodzice żyją, naturalnie o ile rodzice tego potrzebują, a dziecko ma dość sił, aby starać się o utrzymanie ojca lub matki. Twierdzimy tylko, że przed dojrzałością dziecka rodzice mają nad nim zupełną kontrolę, zaś skoro dziecko dorośnie i stanie się mężczyzną lub kobietą, to staje się osobnikiem o własnej indywidualności, i jako takie należy je uznawać i odpowiednio się do niego odnosić. Obowiązkiem dziecka jest starać się o swoich rodziców, ale jeśli rodzice odnoszą się do takiego dorosłego dziecka z miłością bezinteresowną, to i dziecko chętniej i bardziej kochająco będzie starać się o rodziców. Zobowiązanie dorosłego dziecka względem jego starych rodziców jest takie samo, jak zobowiązanie rodziców względem dziecka, w jego niemowlęctwie i w procesie dojrzewania. Rodzice, którzy dziecko wychowali w miłości i sprawiedliwości, napewno nie pozostaną bez pomocy i opieki ze strony dziecka, skoro ono dorośnie.

Zastanawiając się nad obowiązkiem rodziców względem dzieci, nasuwają się najrozmaitsze pytania odnośnie do odpowiedniego zasobu wykształcenia, co do książek do czytania, oraz co do informacji udzielonych dziecku. Należymy do tych, którzy wysoko cenią wartość wykształcenia. A jednak wierzymy, że należy być bardzo ostrożnym i trzeba okazać wielką mądrość w osądzaniu, co stanowi właściwe wykształcenie. Wykształcenie jest jak szlifowanie. Prawie każdy kamień można oszlifować i uczynić go gładkim i świecącym, ale baczyć trzeba, że nie dla każdego kamienia szlifowanie jest pożyteczne i potrzebne. Jeżeli weźmiemy pod uwagę diament, rubin lub inne drogie kamienie, to szlifowanie ich jest konieczne, ażeby wydobyć z nich właściwą wartość i wspaniały połysk. Bez oszlifowania kamienie te nie miałyby pięknego wyglądu i nie przedstawiałyby wielkiej wartości. Ale takie samo oszlifowanie kamienia brukowego z ulicy byłoby tylko stratą czasu i energii; co gorsza, oszlifowany kamień brukowy byłby za drogi i za ładny, ażeby użyć go do wybrukowania ulicy, a na nic innego nie byłby przydatny. Mniej byłby pożyteczny po oszlifowaniu, aniżeli gdybyśmy go pozostawili takim, jakim był z natury, albo gdybyśmy go jedynie ociosali i przygotowali do bruku, gdzie jest jego miejsce.

To samo da się zastosować do wykształcenia; szlifowaniem umysłu możemy nazwać wykształcenie, jakie otrzymuje się na "klasycznym kursie" w uniwersytecie. Niektórzy odniosą przez takie wykształcenie wielką korzyść, podczas gdy innym może to zaszkodzić. Któż z nas nie spotkał takich ludzi, którzy są tak wysoko wykształceni, że nie mogą zająć stanowiska w życiu, do którego nadają się przez swoje naturalne talenty? Ludzie tacy są za nadto wykształceni i jak ów człowiek z przypowieści nie potrafią kopać ziemi, a wstydzą się żebrać, ale do niczego innego nie są zdatni. Jeżeli z opatrzności Pańskiej rodzice znajdują się w takim położeniu, że stan ich finansowy i inne okoliczności umożliwiają wykształcenie uniwersyteckie dla ich dziecka, to przede wszystkim powinni się zastanowić, czy jest wolą Pańską, aby dziecku dać takie wykształcenie, i dopiero postąpić według tego. Jednakowoż posyłając dziecko do kolegium lub uniwersytetu w czasach obecnych, rodzice będą się wielce obawiać, aby owo oszlifowanie ich umysłu w mądrości tego świata nie starło tego oszlifowania wiary i charakteru serca, jakie rodzice wszczepili dziecku od maleńkości.

Lud Pański Nowego Stworzenia powinien nauczyć się bardziej cenić wykształcenie serca i charakteru oraz wiarę w Boga, aniżeli wykształcenie to, jakie obecnie otrzymuje się w szkołach tego świata, wiedząc, że "mądrość, która jest z góry, najprzód ci jest czysta, potem spokojna, mierna, powolna, pełna miłosierdzia i owoców dobrych", a jako taka więcej pożądana od mądrości ziemskiej. Rodzice powinni przekonać się, czy dziecko ich jest tak starannie ugruntowane w charakterze, w zasadach i w lojalności do Pana i do Jego Słowa, że bezbożne dążności szkół dzisiejszych i ich racjonalistyczne nauki, zwane wyższą krytyką, ewolucją, itd., nigdy nie wywrócą dobrze zakorzenionej wiary w Pana i w Słowo Boże w umyśle dziecka. Zaiste niebezpieczeństwo jest tak wielkie, że raczej powinniśmy się zadowolić takim wykształceniem, jakie można otrzymać w szkołach publicznych i wyższych.

Piszemy to z zupełną świadomością, że dla ludzi o światowych poglądach zapatrywania nasze wydawać się będą radą głupią, albo jeszcze czymś gorszym. Jednakowoż nauczyliśmy się osądzać sprawy z punktu widzenia Boskiego i radzimy, aby wszyscy poświęceni Panu ludzie we wszystkich sprawach postępowali z Boskiego punktu widzenia - aby na wszystko zapatrywali się ze stanowiska Pańskiego. Możemy tu nadto dodać, że w czasach takich jak dzisiejsze, kiedy życie jest takie nerwowe i pospieszne, osoba spędzająca cały swój czas aż do dwudziestego pierwszego roku na uniwersytecie i na szlifowaniu swego umysłu do potrzeb życiowych, traci innego rodzaju wykształcenie, wykształcenie praktyczne, jakie osiąga dziecko na przykład w czternastym roku życia, kiedy po ukończeniu szkoły wyższej idzie na praktykę do handlu lub przemysłu, aby uciążliwą pracą "wspinać się po drabinie" powodzenia w życiu. Przez czas sześciu lat praktyki w handlu lub innym interesie, chłopak taki często daleko lepiej daje sobie radę w życiu i daleko lepsze zajmuje stanowisko, aniżeli młodzieniec, który przez ten czas ukończył wykształcenie uniwersyteckie i idzie w życie bez żadnego praktycznego doświadczenia.

Co do zabawy: Najpiękniejszą korzyścią zabawy i gier sportowych jest to, że łączą one w sobie przyjemność z ćwiczeniem ciała; wiadomo, bowiem, że ćwiczenie odbywane z przyjemnością jest o wiele bardziej pożyteczne od ćwiczenia, do którego trzeba zmuszać. Przez jakieś tajemnicze działanie chemiczne naszego organizmu umysł i nasze usposobienia mają wielki wpływ na wszystkie nasze czynności życiowe. Nasz dobry humor współdziała korzystnie ze wszystkimi siłami natury w budowaniu naszego organizmu i w naprawianiu jego strat wywołanych zmęczeniem. Ale błędnym jest przekonanie, że to, co jest pożyteczne jest ciężką pracą, a tylko to, co jest bezpożyteczne jest przyjemnością i zabawą. Takie błędne pojęcie tej sprawy spowodowało, że wielu rozsądnych ludzi zajmuje się wyłącznie zabawą i bezczynnością, zamiast sprzeciwiać się tym naturalnym pobudkom upadłej ludzkiej natury. Zabawa jest pożyteczną tylko po pracy. Ogródki zabawowe dla dzieci, tak zwane, "kinder garden", są niedawno dopiero wprowadzone, ale cenimy takowe wielce z tego powodu, że dają dzieciom początkowe nauki w sposób przyjemny i nie męczący. Podobnie powinni postępować mądrzy rodzice przy wyborze zabawy dla swych dzieci; nie należy pochwalać ani dopuszczać takich zabaw, które są tylko stratą czasu i energii.

Rozrywki i zabawy mają być głównie dopuszczane jako zmiana zajęcia, a nie jako lenistwo lub bezużyteczne ćwiczenia. Mała dziewczynka znajduje przyjemność w ubieraniu swej lalki i w bawieniu się w "gospodarstwo". Mały chłopiec bawi się w rzemieślnika lub buduje domki z piasku, albo też udaje kupca; ulubioną jego zabawą może być gra w konie, czasami wyobraża sobie, że jest nauczycielem, księdzem, doktorem, itd. Wszystkie te zabawy są dobre i nie należy ich zabraniać. Skoro dzieci podrosną, to zabawą dla nich będzie naprawdę pomagać w domu w celu utrzymania porządku, albo też chętnie pomagać będą ojcu w interesie lub w czymkolwiek, bo będzie to dla nich przyjemnością. Jeżeli nauczymy dzieci nasze, aby znajdywały przyjemność w rzeczach pożytecznych, aby chętnie spieszyły z pomocą drugim, czy to finansowo lub inaczej, jeżeli nauczymy je, że lenistwo jest hańbą i grzechem i przynosi ujmę każdemu, kto traci czas na bezczynności, to skoro dzieci dorosną, łatwiej będzie im zastosować się do wszystkich okoliczności życiowych, a pełniąc swoje obowiązki, będą mieć daleko więcej przyjemności i zadowolenia, aniżeli ci, którzy tracą czas i pieniądze na przypatrywaniu się grze w piłkę lub innym podobnym głupstwom.

Ekonomia czasu jak i środków powinna być wszczepiona w umysł dziecka już od maleńkości - nie jako zamiar nauczenia go samolubstwa i skąpstwa, lecz jako ekonomia zgodna z wolą Bożą, która nie pozwala niczego marnować. Pan nasz po nakarmieniu wielkiej rzeszy, kazał pozbierać wszystkie okruszki i kawałki chleba, aby się nie zmarnowały, ucząc nas w ten sposób, że nie trzeba niczego marnować; w ten sposób uznajemy, że wszystko, co mamy, każdą chwilę, każdy dzień, każdy pieniądz, itd., wszystko Jemu mamy do zawdzięczenia. Nie znaczy to, że mamy mieć obawę przed Panem z powodu tej odpowiedzialności, lecz raczej, że takie postępowanie z naszej strony jest Panu przyjemne i wskazane dla nas.

WŁAŚCIWE ĆWICZENIE UMYSŁU DZIECKA

Kiedy dziecko podrasta i pojmuje jak wiele jest na świecie do nauczenia się, należy zachęcać go do czytania, ale wprzód trzeba nauczyć dziecko, że musi mądrze rozróżniać pomiędzy bezwartościowymi błahostkami, a prawdziwymi owocami wiadomości. Należy dziecku wykazać, że każda bezsensowna rzecz zapamiętana w jego umyśle przeszkadza do nabycia dobrych wiadomości i że przynosi mu raczej szkodę, prócz tego, że jest niepotrzebną stratą czasu. To dopomoże dziecku w gromadzeniu pożytecznych wiadomości i stanie się pomocne w przyszłych jego obowiązkach życiowych. Należy dziecko zachęcać do czytania takich książek, które dają pożyteczne informacje, a nie jedynie liche powiastki. Dziecko powinno dokładnie zapoznać się z historią swego kraju rodzinnego i zdobyć poważną wiadomość o reszcie świata. Dlatego powinno czytać historię powszechną; ale nie taką historię, gdzie wyszczególnione są tylko po porządku nazwiska królów, państw i stoczonych bitew i wojen, oraz nazwiska sławnych generałów, lecz taką historię, gdzie podano stopniowy rozwój społeczeństw, rozwój moralny i umysłowy w wiekach przeszłych i gdzie zawarty jest krytyczny pogląd na historię świata w dniach dzisiejszych. Trzeba dziecku wykazać w sposób przyjemny i dobrotliwy jak ważną rzeczą jest zdobycie tych wiadomości ze względu na przyszłe wykształcenie. Pod tym względem trzeba umieć odwoływać się do rozsądku dziecka, gdyż to bardziej zachęci dziecko do takiego czytania. Natomiast nie można pozwalać na czytanie romansów i innych marzycielskich książek, które przynoszą dziecku więcej szkody niż pożytku i nie czynią go odpowiednio przygotowanym do przyszłych obowiązków życiowych.

PLAGA ZŁYCH SUGESTII

Poniżej przytaczamy krytykę pewnej noweli, podaną niedawno w piśmie Church Standard. Krytyka ta wskazuje na najgorszą stronę tej rzeczy, którą właśnie zamierzamy wykazać:

"Najgorszą rzeczą stojącą w związku z omawianym tu przedmiotem jest fakt, że głupie i złe wrażenia i słowa najdłużej zachowują się w pamięci ludzkiej. Kilka lat temu - wszystko jedno jak dawno temu i gdzie to było, pewna szlachetna dama leżała na łożu śmiertelnym i konała w obecności swych przyjaciół. Dama ta była jeszcze młodą i miała poza sobą życie ze wszech miar nienaganne. W każdym swym słowie i czynie odznaczała się niezwykłą czystością. Nie wierzono, żeby dama owa miała kiedykolwiek w swym życiu sposobność usłyszenia, choć jednego plugawego słowa. A jednak, kiedy konała w gorączce, usta jej nagle zaczęły miotać tak obrzydliwe wyrazy, że wszyscy obecni nie mogli wyjść ze zdumienia. Gdzie kobieta ta mogła słyszeć takie plugawe wyrazy nikt nie miał pojęcia i nigdy się o tym nie dowiedziano. Ale czy przyjaciele jej byli usprawiedliwieni w posądzaniu, że dama owa lubowała się tajemnie w takich wyrazach i używała je, gdy nikt nie słyszał z jej towarzystwa? Nie. Prawdziwym tłumaczeniem tej rzeczy jest to, że kiedyś, w jakiejś złej godzinie usłyszała te wyrazy, wprawiły ją one w obrzydzenie i starała się gwałtem o nich zapomnieć. Ale właśnie ten wysiłek, aby zapomnieć te słowa sprawił, że tym bardziej wbiły się one w jej pamięci i pozostały tam w ukryciu, ażeby objawić się dopiero przy jej śmierci. Nie jest to chęć litościwego usprawiedliwienia zmarłej kobiety, lecz jedynie poprawne i rozsądne tłumaczenie całej tej sprawy. Ale czasami jest inaczej. Kiedy umysł i wyobraźnia ludzka otwarte są całymi dniami na różne nieczyste myśli i wyrazy, albo, kiedy ktoś ciągle rozmyśla nad obrzydliwymi i sprośnymi obrazami, to jakoż szkodliwy wpływ wywiera na charakter takie otoczenie. Ze wszystkich złych rzeczy spotykanych na tym złym świecie nic nie jest tak szkodliwe i nic nie pozostawia po sobie tak trwałego zepsucia jak zła książka napisana przez genialnego człowieka."

Pierwiastek religijny w umyśle dziecka wymaga specjalnego ćwiczenia, a obowiązek pod tym względem spoczywa na chrześcijańskich rodzicach. W obecnych zamieszanych pojęciach światowych odnośnie do spraw religijnych, oraz wobec bardziej postępowych poglądów w sprawie powszechnych szkół i publicznego nauczania, wszelkie usiłowanie, aby nauczyć jakiejkolwiek religii, spotyka się z uprzedzeniami i sprzeciwami dotyczących osób. Wobec tego sprawiedliwość wymaga, aby publiczne szkoły wolne były od jakiegokolwiek religijnego zabarwienia, od nauczania religii i od religijnych ceremonii. Pomimo naszego wielkiego poszanowania dla Słowa Bożego wierzymy, że fakt, iż najrozmaitsze kategorie ludzi sprzeciwiają się Biblii, albo częściowo, albo całkowicie (tak Żydzi przeciwni są Nowemu Testamentowi, inni pod wpływem wyższej krytyki odrzucają większą część Starego Testamentu, jeszcze inni, jak bezwyznaniowcy, sceptycy, buddyści, mahometanie i inni, odrzucają Biblię w ogóle), oraz fakt, że wszystkie te klasy ludzi jednakowo opłacają podatki na utrzymywanie szkół publicznych i chcą wobec tego jednakowo z nich korzystać - będzie zarówno sprawiedliwe, jak i mądrze, jeśli opuści się ćwiczenie religijne w szkołach, jeśli usunie się Biblię jako księgę religijną, a uważać się będzie ją jedynie za starożytną historię; lepiej tak postąpić aniżeli obrażać uczucia tych, którzy nie godzą się z nami.

Wobec znanego naszego poszanowanie dla Biblii, jako dla natchnionego Słowa Bożego, zdanie nasze może się niejednemu wydawać bardzo dziwnym. Ale wierzymy, że jest to właściwe postępowanie i zgodne ze Złotą Regułą. Zaiste, jesteśmy w takiej znikomej mniejszości, że wpływy nasze są bezsilne, nawet choćbyśmy czynili starania w tym kierunku, a nawet Nowe Stworzenie nie potrzebuje uważać za swój obowiązek popierać taką reformę szkolną. Nowe Stworzenie natomiast ma daleko wyższą i wznioślejszą misję w związku z rozwijaniem i kształceniem Nowego Stworzenia, więc śmiało możemy obecnie pozostawić wszystkie takie reformy moralne ludziom światowym, aż do czasu nastania Królestwa. W każdym razie wskazane jest, abyśmy mieli ducha zdrowego umysłu i abyśmy żyli zgodnie ze sprawiedliwością, choćby nawet nigdy nie okazała się odpowiednia sposobność do wyrażenia naszych uczuć w tej sprawie.

Sześć godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu, a nie dłużej zwykle jak przez sześć lat w życiu, prawie, że wystarczyłoby, aby dziecko zapoznało się z rozlicznymi naukami świeckimi, jakimi obecnie obciąża się umysły dzieci dzisiejszych. Takie rozliczenie czasu na studia świeckie, pozostawia sporo czasu dla rodziców dziecka, aby mogli, jako duchowni kierownicy, wpajać dziecku takie nauki religijne, jakie uważają za najlepsze. Na 168 godzin w tygodniu, studia świeckie zajmują, co najmniej trzydzieści godzin i trzeba tyle dziecku przeznaczyć - zwłaszcza wobec faktu, że anormalne warunki naszych czasów często nie pozwalają dziecku więcej nad trzy lata regularnej nauki szkolnej.

WPŁYW SZKÓŁ NIEDZIELNYCH

Szkoły niedzielne stały się szeroko rozgałęzioną instytucją po całym chrześcijaństwie. Jeżeli uważamy je za dziecinne towarzyskie kluby, gdzie dzieci zbliża się do siebie i zwraca ich umysły i serca raz na tydzień od zwyczajnych codziennych zajęć w kierunku ogólnej społeczności i do spraw religijnych, wówczas szkołę niedzielną można uważać za instytucję, która dokonała wiele dobrego w życiu światowym - zwłaszcza wśród niższych klas społeczeństwa. Co do wpływów szkoły niedzielnej na dzieci osób wierzących, sądzimy, że wpływy te są szkodliwe. Aby jednak ktoś nie uważał naszego zdania za zbyt przesadzonego, postaramy się udowodnić nasze zapatrywania pod tym względem. A więc:

(1) Szkoły niedzielne są szkodliwe dla rodziców chrześcijańskich, ponieważ skłaniają ich do przekonania, że zwalnia to ich od odpowiedzialności rodzicielskiej przekazanej im przez Pana. Nauczyciel w szkole niedzielnej często jest zupełnie nieodpowiedni do zastąpienia takiej odpowiedzialności, często jest dopiero nowicjuszem w obchodzeniu się z dziećmi i nie wie jak należy takowe odpowiednio ćwiczyć - rzadko nauczycielem jest taki, któryby był zupełnie poświęcony i spłodzony z Ducha Świętego. Taki nauczyciel zastępuje miejsce rodziców i ma spełniać najważniejsze obowiązki rodzicielskie względem dzieci. Strata wynikająca z tego powodu dla rodziców jest wprost nieobliczalna. Zasadą w rzeczach duchowych jest, aby ten, który naucza prawdy, sam był oświecony prawdą. Rodzice, którzy pilnie pouczają swe dzieci i prowadzą je w sprawach moralnych i duchowych, nie tylko przekazują błogosławieństwo własnym dzieciom, lecz i sami otrzymują wielkie błogosławieństwo w związku z tą służbą. Dzisiejsi chrześcijańscy rodzice tracą to błogosławieństwo, ponieważ nieświadomie usuwają się od Boskich zarządzeń.

(2) Szkoła niedzielna jest stanowczo szkodliwą dla dzieci chrześcijańskich rodziców, ponieważ dzieci te nie otrzymują w takiej szkole i od takich nauczycieli tego rodzaju nauk i instrukcji, jakie mogą udzielić im inteligentni i sumienni rodzice.

(3) Urządzenia szkoły niedzielnej oddziaływają szkodliwie zarówno na rodziców jak i na dzieci jeszcze z innego punktu widzenia; sprawiają, że dziecko traci poszanowanie dla rodziców, wyrabiając w ten sposób brak godności i powagi rodzicielskiej z jednej strony, a brak ocenienia władzy rodzicielskiej przez dzieci z drugiej strony. Niewątpliwie to jest jedną z przyczyn obecnych nieodpowiednich stosunków w tak zwanym "chrześcijańskim świecie", gdzie powszechnie jest nieposłuszeństwo względem rodziców, rodzinne niesnaski, itd. Poszanowanie u dzieci dla głowy rodziny musi być starannie pielęgnowane. Jeżeli dzieci widzą, że rodzice szanują Boga i Jego Słowo i jeśli otrzymują odpowiednie do tego nauki, to wpływ ten będzie mieć nieocenione znaczenie przez całe życie dziecka takiego. Ale jeśli dziecko widzi, że poszanowanie rodziców odwraca się od Boga, a przechodzi na klasę kleru stając się poszanowaniem dla księży i ich rozporządzeń, tak, że rzeczy Boskie otrzymuje się od zawodowych sług kościelnictwa, bez badania treści Słowa Bożego, to wpływ ten sprawi, że dziecko także nabierze poszanowania jedynie dla księży i stanie się ich niewolnikiem, co wpłynie bardzo niezdrowo na duchowy rozwój dziecka.

Jeżeli nadto posyła się dziecko do nauczyciela szkoły niedzielnej, aby udzielił dziecku instrukcji, co do Biblii, to w umyśle dziecka rodzi się przekonanie, że rodzice nie potrafią mu udzielić takich instrukcji. Jeśli nadto rodzice otrzymują od księdza rozkazy i nauki odmiennej natury, aniżeli te, które były wygłaszane w domu, to dziecko będzie uważać swego nauczyciela w szkole niedzielnej za coś o wiele wyższego od rodziców. Skutkiem tego jest zupełne odarcie rodziców z powagi i szacunku ze strony dziecka.

Przeciwnie, jeśli dziecku wpoi się przekonanie na podstawie Pisma Świętego, że Bóg przemawia przez Swoje Słowo i że ustanowił jednych z pośród Swoich dzieci, aby nauczały i objaśniały Słowo Boże, oraz, że rodzice są właśnie takimi od Boga ustanowionymi i upoważnionymi nauczycielami i kapłanami Bożymi w obrębie swej własnej rodziny - to dziecko takie mimowolnie odczuwać będzie religijne uszanowanie dla swoich rodziców, jak to jest właśnie Boskim zamiarem. W ten sposób Boska opatrzność udzieli rodzicom o wiele korzystniejszego wpływu na całe życie dziecka. Co więcej, tacy rodzice, wszczepiwszy dziecku nauki Pisma Świętego o charakterze Boskim, o chrześcijańskich zasadach i uczynkach, nauczywszy to dziecko Złotej Reguły życia - sami odniosą przez to wielką korzyść, bo wzmocnią się wielce we własnym doświadczeniu i w nauczaniu Słowa Bożego. Będą się starać stwierdzić własnym przykładem zasady tych nauk i poznają, że nawet maleńkie dziecko zdolne jest zastosować te religijne zasady do spraw życia codziennego.

Rodzice tacy będą się starać, ażeby coraz bliżej dostosować się do zasad, jakie głoszą swym dzieciom, aby coraz bardziej prowadzić życie przyjemne Bogu. A jeśli w czymkolwiek pobłądzą, to bez wahania przyznają się do błędu nawet wobec swych własnych dzieci, wiedząc, że tylko błogosławieństwo może z tego wyniknąć. W ten sposób tak rodzice jak i dzieci nauczą się coraz lepiej oceniać Boskie zasady i uciekać się do Pana po miłosierdzie i przebaczenie. Tak, więc, nawet przypadkowe słabości i wady rodziców mogą stać się dla dzieci trwałymi naukami pokory i poddania się Boskiemu prawu.

(4) Widocznie bardzo wiele osób popełnia taką samą pomyłkę w zapatrywaniu się na działalność szkoły niedzielnej, jaką popełniają sądząc, że Pan nasz i apostołowie pobłądzili w tym, że nie założyli Kościoła w takim stanie, w jakim on obecnie się znajduje; sądzą oni, że podział istniejący obecnie w Kościele jest dziełem bardzo mądrym, że daleko ważniejsze skutki osiągnięto przez podział kościoła na najrozmaitsze sekty i wyznania, aniżeli osiągnięto by, gdyby plan Pański pod tym względem był ściśle przestrzegany, że jest tylko: "Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest", jeden Kościół.

Szkoła niedzielna w jej pierwotnym stanie była poniekąd odpowiednią instytucją. Zaczęła się jako szkoła biednych w Gloucester, w Anglii, roku Pańskiego 1781. Robert Raikes, redaktor Gloucester Journal`a, pobożny chrześcijanin, ustanowił, aby cztery chrześcijańskie niewiasty nauczały dzieci w wieku od dziesięciu do czternastu lat czytać, pisać, szyć, itd. w każdą niedzielę od 10 rano do południa, a w niedzielę popołudniu, żeby uczyły ich katechizmu, a następnie żeby prowadziły dzieci do kościoła. Z tego małego początku rozwinęło się tak wielkie dzieło dzisiejszych czasów. Plan był widocznie bardzo dobry i nawet nie sprzeciwiał się instrukcjom Pana naszego i apostołów. Dysharmonią wszakże było to, że wbrew Boskim zamiarom pozbawił rodziców ich przywileju nauczania religijnego własnych dzieci.

Radzimy, więc każdemu członkowi Nowego Stworzenia, że jakiekolwiek były przeszłe omyłki, przeoczenia lub zaniedbania rodzicielskich odpowiedzialności, co do nauczania własnych dzieci spraw religijnych, tam należy natychmiast zacząć naprawianie tych błędów i objąć osobiście wykonywanie tych obowiązków. W miarę okoliczności, tj. odpowiednio do wieku dzieci, do stopnia nieposłuszeństwa lub odpowiednio do zaniku powagi rodzicielskiej, trzeba naprawę zacząć rozsądnie, łagodnie i z miłością, pamiętając, że błąd jest po większej części z winy rodziców, którzy zaniedbali wypełniać od Boga nakazaną odpowiedzialność rodzicielską. Nie jesteśmy sami mądrzejszymi od Boga, ani też o innych nie możemy sądzić, że są mądrzejsi od Boga i że mogą ulepszać zasady ustanowione przez Głowę Kościoła i przez dwunastu apostołów, których Pan mianował, aby byli naszymi nauczycielami. Dlatego nie trzeba nam szanować i podtrzymywać instytucji ludzkich, choćby były one najbardziej ugruntowane i choćby wygląd ich i głoszone zasady wydawały się najwspanialsze. Wszystkie ludzkie instytucje należy sądzić według innej zasady - według Słowa Bożego. Jeżeli nie godzą się one ze Słowem Pańskim, to dzieje się to, dlatego, że "nie masz w nich żadnej zorzy" - nie pochodzą od Boga - Izaj. 8:20.

ZAUFANIE DZIECKA

Jeżeli zaufanie dziecka do rodziców ma swoje źródło w uznaniu tego faktu, że rodzic jest członkiem Królewskiego Kapłaństwa, że jest dzieckiem Bożym, oraz, że ma on społeczność z Bogiem przez swoje modlitwy, a jako taki jest pouczony przez Boga za pośrednictwem Jego Słowa - będąc sługami, raczej pomocnikami dla zrozumienia Słowa Bożego. Jeżeli nadto w domu rodzicielskim panuje duch miłości i różnych łask spokoju, cierpliwości i dobrotliwości, a rodzice starają się wykazywać mądrość płynącą z góry, czystą, spokojną i pełną miłosierdzia, to ufność dziecka będzie spoczywać w rodzicach we wszystkich sprawach jego życia. Wówczas wszystkie sprawy dostępne jego umysłowi - jak religijne, moralne, świeckie, społeczne i fizyczne - dziecko będzie odnosić do rodziców w najnaturalniejszy sposób.

Pytania w tym względzie często zachodzą ze strony dzieci i nie należy temu przeszkadzać, owszem zachęcać; na każde pytanie trzeba dać mądrą i właściwą odpowiedź, stosowną do wieku dziecka. Pytań poufnych nigdy nie należy lekceważyć, ani też nie wolno zdradzać tego zaufania. Wiele rodziców traci w przyszłości zaufanie swych dzieci, dlatego, że wyjawiają innym uczucia i tajemnice dziecięce sobie powierzone. Nie twierdzimy tu, że trzeba odpowiadać na wszystkie pytania, bez względu na wiek dziecka. Czasami odpowiedź musi być bardzo oględna; czasami mądrzej jest oświadczyć dziecku, że bliższą odpowiedź udzieli się później. Na przykład można w ten sposób odpowiedzieć: "Wyjaśnię ci tę rzecz dokładnie dopiero wówczas, gdy będziesz mieć trzynaście lat życia, kiedy umysł twój i charakter będzie dostatecznie rozwinięty, abyś mógł pojąć tę sprawę. Wtedy możesz przyjść do mnie z zapytaniem, a teraz zapomnij o tej sprawie zupełnie."

Jeśli dziecko jest właściwie chowane, to taka odpowiedź natychmiast mu wystarczy, ale w każdym razie trzeba uważać, żeby słowo rodziców było stanowcze, że wypowiedziano je po starannym zastanowieniu się i że raz dane nie zmieni się, chyba, że okoliczności tak się złożą, iż postanowienie rodziców pod tym względem ulegnie zmianie. Pamiętanie na słowa Pańskie: "Mowa wasza niech będzie: tak, tak; nie, nie"; oszczędzi nie jednemu ojcu lub matce licznych kłopotów i dopomoże do lepszego utrzymania spokoju i porządku w domu. Od maleńkości dziecko powinno nauczyć się posłuszeństwa i to bez powtarzania rozkazu dwukrotnie. Ale to z drugiej strony wymaga, aby rodzice pojmowali swoją odpowiedzialność przy wydawaniu rozkazów, a także, aby zaspakajali wszystkie rozsądne prośby dzieci, o ile na to pozwalają okoliczności. Miłość, mądrość i sprawiedliwość muszą połączyć się w rodzicach, jeśli władza ich i autorytet mają mieć wartość dla ich domu i wszystkich jego członków.

SIŁA SUGESTII I WYCHOWANIE DZIECKA

Mało jest ludzi, którzy zdają sobie sprawę jak ważną rolę odgrywa ludzka wola odnośnie do zdrowia i choroby, radości i smutku, posłuszeństwa i nieposłuszeństwa, dobrego postępowania i złego postępowania - faktycznie w każdym uczynku i w każdej myśli naszego życia. Wola dziecka jest szczególnie podatną pod tym względem na wszystkie namowy i wpływy innej silnej woli, czyli na sugestię, która może wielce przyczynić się do wyrobienia przyszłego charakteru dziecka. Sugestia (wpływ silniejszego umysłu, silniejszej woli) jest bardzo zbliżona do hipnotyzmu i tego nieokreślonego wpływu, jaki wywierają zwolennicy "wiedzy chrześcijańskiej" (christian science) - Ale my zalecamy tylko taką sugestię, która jest prawdziwą, pożyteczną i wzmacniającą wolę dziecka i która jest zgodną ze Słowem Bożym.

Biblia jest pełna sugestii - wszelkie właściwe nauczanie jest w naturze sugestii. Uczy ona, że samolubne i grzeszne uczynki i myśli sprowadzają niełaskę Boga i są dla nas niekorzystne; że słowa, myśli i uczynki wypływające z miłości przynoszą nam i innym błogosławione owoce, tak w teraźniejszości, jak i w przyszłości. Zauważcie jak Apostoł, po określeniu skutków rozmyślnego grzechu, kończącego się Wtórą Śmiercią, oświadcza sugestywnie, a więc pocieszająco dla, wielu: "Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się schraniają ku zginieniu, ale z tych, którzy wierzą ku pozyskaniu duszy" (Żyd. 10:39). Tymczasem sugestia fałszu - powiada, że niema grzechu, niema boleści, niema śmierci; a więc wynika z tego, że niema odkupienia, niema Zbawiciela i niema restytucji. Jest wielka różnica pomiędzy fałszywą sugestią, a sugestią słuszną, taką, jaka jest zawarta w Słowie Bożym i jaką podają posłannicy Pańscy, to jest, sugestią Prawdy - o miłości Bożej i o miłosiernym zesłaniu nam Chrystusa, w celu zupełnego uzdrowienia tych wszystkich, którzy dobrowolnie będą Mu posłuszni.

Zastosowanie takiej dobrej i prawdziwej sugestii w wychowywaniu dziecka jest tajemnicą powodzenia wielu rodziców. Niektórzy rodzice stosują taką sugestię nieświadomie i ci należą do szczęśliwych rodziców. Na przykład matka, która co rano pozdrawia swoje dziecko uśmiechem i wesołym słowem, wywiera na dziecko wesoły wpływ, co jest korzystne tak dla umysłu dziecka, jak i dla matki. Ubierając dziecko, matka może opowiadać mu jak to pięknie ptaszki na dworze śpiewają, jak cudnie świeci jasne słoneczko i jak zagląda przez okienko, aby obudzić grzeczne dzieci i patrzyć, czy są one dobre, czy się uczą o Bogu, czy pomagają jedne drugim, itd. Takie opowiadanie jest bardzo korzystną sugestią, podczas, gdy skarżenie się na "gorący dzień", na upał lub na nieznośne słońce, źle usposabia dziecko i od rana psuje mu humor.

Jeżeli zamiast słonecznego dnia mamy deszcz i pochmurno, to opowiadanie dziecku o nieznośnej niepogodzie powiększy tylko jego złe usposobienie. Trzeba raczej wyjaśnić dziecku, że dzień deszczowy jest często błogosławieństwem dla nas i dla innych, że powinniśmy o tym pamiętać i nie smucić się z tego powodu, lecz cieszyć. Matka powinna uprzedzić niechęć dziecka do niepogody, mówiąc mu, że piękny deszczyk odświeży trawę i kwiatki, że wykąpie i napoi rośliny i zwierzęta, że użyźni ogród i pola, co dopomoże do urodzajów w gospodarstwie rolnym. Za to powinniśmy Bogu dziękować i chwalić Go z wdzięcznością. Inną pożyteczną sugestią może być taka rozmowa: "Deszcz nastręcza sposobność do ubrania się w nieprzemakalny płaszczyk i w kalosze, dlatego powinniśmy być wdzięczni, że Bóg dał nam te rzeczy, że mamy dach nad głową i suchą, ciepłą szkołę dla dzieci." Albo też sugestia może być taka: "Mój grzeczny chłopczyk musi uważać, aby nie chodzić po błocie i wodzie, bo zabłoci buciki i sukienki, a tylko świnki lubią leżeć w błocie i w kałużach, bo nie mają rozumu i nie wiedzą, co robią. Pan Bóg dał nam rozum i dlatego musimy mądrze postępować, musimy uważać na wszystko, co jest piękne i czyste. Dlatego, jeśli ktoś postępuje tak jak świnka i pakuje się do błota i do nieczystości, ten obraża Boga, naszego Stwórcę i dąży do upadku. Dla niektórych robotników zaszczytnie jest być brudnym przy pracy, która wymaga zabrudzenia się, ale nikt nie powinien być bardziej zabrudzony, aniżeli wymaga tego konieczność." Nie trzeba udowadniać jak korzystny jest wpływ takich sugestii na umysł dziecka - a nie tylko korzystnym jest to dla dziecka, lecz także i dla rodziców. Niezadowolenie, tak powszechne w czasach dzisiejszych, nie miałoby dostępu w rodzinie, w której wszyscy staraliby się podawać korzystne sugestie sobie i jedni drugim.

Tę samą metodę należy stosować przy odżywianiu dziecka w chorobie, a nawet i w zdrowiu. Nigdy nie należy w dziecko wmawiać choroby lub bólu, bo bardzo prędko będzie się ono poddawać najmniejszej nawet słabości i dolegliwości; nie można też rozmawiać o boleściach i o chorobie, gdy dziecko jest chore, bo to pogarsza sytuację. Zwłaszcza przy stole, podczas jedzenia, rozmowa powinna być wesołą, gdyż to wywiera zdrowy wpływ na organizm dziecka. Należy często i zawczasu powtarzać na przykład taką sugestię: "Czy mój synek czuje się wesoły dziś rano? Czy kocha tatusia i mamusię i siostrzyczkę i braciszka? Tak; o, to bardzo dobrze! Byłam tego pewna. Czy synek jest głodny? Czy chce mieć smaczne śniadanie? Dam ci chłopcze kaszki z mlekiem i z cukrem i smaczną bułeczkę z masłem. Ale proszę pamiętać, że dzisiaj nie możesz jeść ogórków - ani niedojrzałych jabłek; to może zaszkodzić mojemu synkowi. Zamiast tego dostaniesz coś specjalnie dobrego. Ale jeszcze jedna rzecz. Będziemy mieć dzisiaj na obiad kukurydzę, ale ona szkodzi ci na żołądek, więc, kiedy tatuś i mamusia będą jeść, to mój synek niech nie wyciąga rączki, lecz sam powie: dziękuję, nie będę jeść kukurydzy. Mój synek musi być zdrowy i silny, tak, jak chce tego Pan Bóg i jak pragnie tego tatuś i mamusia." Oprócz tego sugestia ta będzie również dobrą lekcją samozaparcia się, a rodzice dobrze wiedzą, że przyda się to później ich dziecku w wieku dojrzałym. Bóg chce, żeby wszyscy chrześcijanie ćwiczyli się w samozaparciu, w odmawianiu sobie pewnych rzeczy w celu zwalczania grzechu i w celu popierania Jego sprawy. Nawet światowi ludzie uznają, że osoba będąca niewolnikiem swoich apetytów i zachcianek jest słabą i niegodną nazwy mężczyzny lub kobiety dojrzałej. Tak, więc rodzice przekonają się, jak siła woli ich dziecka będzie wzrastać pomyślnie i korzystnie. Jak wysoko Bóg ceni panowanie nad sobą, wynika z oświadczenia Pisma Świętego:, "Kto panuje sercu swemu, lepszy jest aniżeli ten, co dobył miasta" - Przyp.Sal. 16:32.

W sprawach moralnych lekcja sugestii jest również bardzo potężną, tak w sprawach dobrego, jak i złego. "Zrób coś złego!" jest to silną zachętą do czynienia złego. "Czyńmy dobrze" - napewno skłoni to nas do dobrego postępowania. Wobec tego trzeba codziennie nakłaniać dzieci do odróżniania pomiędzy złem i dobrem, pomiędzy prawdą i fałszem, pomiędzy rzeczami szlachetnymi i podłymi. Istota szlachetna, sprawiedliwa i miłująca okazuje się wspaniałą i miłującą nie tylko przez Pana naszego i Stwórcę, lecz także przez wszystkich szlachetnych i najlepszych ludzi, a tylko o względy takie powinniśmy zabiegać. Umysł dziecka wobec tego już od maleńkości uczy się cenić i podziwiać wszystko, co jest szlachetne i prawdziwe, a brzydzi się w sercu postępowaniem niskim i podłym w ogólności. Jeżeli dziecko takie nigdy nie było uświęcone przez Prawdę, jeśli nigdy nie zostało spłodzone z Ducha Świętego, to dzięki takiemu wychowaniu otrzyma charakter potrzebny dla szlachetnego mężczyzny, lub szlachetnej niewiasty; ale jeśli jest uświęcone i spłodzone z Ducha, to będzie mieć daleko większą sposobność do pomyślnej służby Bożej, zarówno w obecnym, jak i w przyszłym życiu.

W wypadku, gdy dziecko jest nieposłuszne i potrzebuje napomnienia i poprawy, należy napomnieć je w sposób sympatyczny i żeby dziecko miało wrażenie, że rodzice wierzą w jego dobre chęci. Na przykład: "Wiem, że moja mała córeczka, którą tak kocham i staram się uczynić uczynić szczęśliwą, dając jej takie wychowanie, jakie Pan nasz nakazuje, nie zrobiła tego naumyślnie. Wiem, że twoje nieposłuszeństwo jest skutkiem złego przykładu innych, a nie rozmyślnym staraniem sprzeciwiania się mamie. Tym razem przebaczam ci i wcale cię nie ukarzę, ale na dobranoc nie pocałuję swojej córeczki - tylko żebyś pamiętała na drugi raz. A teraz staraj się o wiele usilniej panować nad swoją wolą i zawsze rób tak, jak ja chcę, czy rozumiesz mnie, drogie dziecko?" Na następny raz sprawę trzeba postawić jeszcze daleko poważniej, ale nigdy nie należy wmawiać w dziecko, że ma ono złe zamiary, choćby nawet tak było. Na przykład: "Bardzo mnie to martwi, że moja córeczka znowu pobłądziła. Nie wątpię w twoje dobre zamiary, ale smuci mnie to, że nie potrafisz panować nad swoją wolą, ale wiem, że w przyszłości poprawisz się. Teraz moje kochane dziecko muszę cię ukarać, chociaż wolałbym, aby do tego nie doszło. Spodziewam się jednak, że wkrótce będę widzieć, żeś pozbyła się tej wady. Sprawa jest bardziej ważna dla twojej przyszłości, niż przypuszczasz. Rozchodzi się tu nie tylko o posłuszeństwo względem rodziców, ile o fakt, że jeśli nie nauczysz się panować nad swoimi pokusami za młodu, to później, gdy dorośniesz, nie będziesz panować nad ważnymi sprawami życiowymi. Ale spodziewam się, że moja miłość i zaufanie do mojej córeczki przyniesie jeszcze dobre owoce. Pamiętaj, dziecko, że takie przykrości, jak teraz twoje, pomagają nam, abyśmy byli bardziej stanowczymi w naszym postępowaniu na przyszłość. Powinniśmy strzedz się specjalnie tych rzeczy, o których wiemy, że przedstawiają naszą słabą stronę. Uchylmy teraz czoła przed Panem i prośmy Go o błogosławieństwo, aby dzisiejszy błąd mojej córeczki okazał się dobrą lekcją na przyszłość, oraz, aby postępowanie twojego serca było bardziej przyjemne Bogu, ilekroć znowu napadną cię pokusy."

We wszystkich sugestiach należy brać pod uwagę Pana - "Bojaźń Pańska jest początkiem mądrości". Kartki z wyjątkami Pisma Świętego powinno się pozawieszać w każdym pokoju naszego domu, aby nieustannie przypominały rodzicom, dzieciom i odwiedzającym ten dom przyjaciołom, że wola Pańska jest jedynie obowiązującym dla nas czynnikiem, że Pan wie o wszystkich naszych uczynkach i sprawach, oraz, że Bóg jest "za nami", za Jego nowo spłodzonymi dziećmi i stoi za wszystkimi, którzy szukają w pokorze sprawiedliwości.

DZIECI NASZE W CZASIE UCISKU

Ci z Nowego Stworzenia, którzy żyją obecnie i uznają fakt, że jesteśmy teraz w czasie "żniwa", że odbywa się teraz oddzielanie "pszenicy" i gromadzenie jej do "gumna", że wkrótce nastanie dla całego świata wielki czas ucisku, a zwłaszcza dla nominalnego chrześcijaństwa, ci członkowie Nowego Stworzenia troszczą się bardzo o swoje dzieci i chcieliby możliwie najlepiej zabezpieczyć je na ten czas ucisku. Wobec wyraźnego wskazania przez Pismo Święte, że ucisk ten dotknie wszystkie klasy i ogarnie wszystkie instytucje dzisiejsze, finansowe, społeczne, religijne i polityczne, jest rzeczą całkiem słuszną spodziewać się, że dzieci Nowego Stworzenia również będą tym dotknięte, a nie, że jakimś cudem będą wyłączone z ogólnych kłopotów. Nie możemy również spodziewać się, że znajdziemy na ziemi jakiś odosobniony kącik, gdzie dzieci nasze żyłyby przez czas ucisku w naturalnych stosunkach. Kiedy przyjdzie czas, w którym ludzie złoto i srebro swoje wyrzucą na ulice i nie będzie mogło uratować ich (Ezech. 7:19; Sof. 1:18), to widocznie złoto i srebro, pieniądze papierowe i wartościowe papiery stracą swoją wartość i nie zapewnią ani opieki ani wygody. Gdybyśmy chcieli umieścić dzieci nasze gdzieś w ustroniach wiejskich, gdzie przynajmniej łatwiej jest o pożywienie, to i tak nie wiele to pomoże, bo pamiętajmy, co mówi Pismo Święte, że czas ucisku nawiedzi i wsie i miasta: "Nawet wychodzącemu i wchodzącemu nie będzie pokoju dla nieprzyjaciela, bom Ja spuścił wszystkich ludzi jednego z drugim" - Zach. 8:10.

Istnieje tylko jedna obietnica, która może podtrzymywać w czasie ucisku, a jest ona powszechną i da się zastosować do wszystkich, którzy są cichego serca i miłują sprawiedliwość. Klasa ta powinna obejmować wszystkie dojrzałe dzieci osób poświęconych, które były odpowiednio nauczone o wskazówkach Pana, które czerpały ze Słowa Bożego. Obietnica brzmi: "Szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, snać się ukryjecie w dzień zapalczywości Pańskiej" - Sof. 2:3.

Rodzice chrześcijańscy czasami z przykrością opuszczają ukochane swoje dzieci, nawet wówczas, kiedy są zupełnie przekonani, że sami będą z Panem natychmiast po przejściu przez zasłonę - że będą zmienieni i staną się uczestnikami władz Pierwszego Zmartwychwstania, że będą z Panem i z Jego wszystkimi świętymi w chwale i mocy. Czasami nowy umysł kłopocze się w ten sposób i troszczy się o los członków swojej rodziny, pozostawionej na ziemi - chcąc nadal rozciągnąć nad nią swoją kontrolę, opiekę i pomoc. Tacy ludzie powinni zdawać sobie sprawę, że z chwilą, kiedy ofiarowali Panu wszystko, co posiadali, a Pan ofiarę ich przyjął, to również wszystkie ich sprawy przyjęte są przez Pana; dlatego z ufnością mogą oddać swoje ziemskie interesy pod Jego mądre rozporządzenie. W miarę jak nowy umysł coraz bardziej poznaje długość i głębokość, szerokość i wysokość Boskiej miłości i jak ostatecznie korzyści wielkiego odkupienia będą udzielone każdemu członkowi Adamowego rodzaju, to Nowe Stworzenie nabiera większej ufności w Panu, odnośnie do Jego zaopiekowania się ukochanymi ich istotami na ziemi. Nadto powinni oni pamiętać, że poza zasłoną sami będą mieć dobrą sposobność obserwowania interesów swych ukochanych osób, a nawet z większą łatwością będą mogli rozciągnąć ochronną opiekę nad nimi - kierując ich sprawami według opatrzności Boskiej, z którą wówczas będą sami działać w absolutnej zgodzie.

Cóż tedy najlepiej jest uczynić Nowemu Stworzeniu dla swoich cielesnych dzieci? Według nas najlepszym ich zabezpieczeniem jest odpowiednie wychowanie i wyćwiczenie. Wychowanie to naturalnie obejmuje rozsądne wykształcenie i pouczenie we wszystkich sprawach odnoszących się do Boga - a więc poszanowanie dla Jego Słowa, wiara w Jego obietnice i pielęgnowanie tych charakterystycznych cech woli Bożej, jakie wskazane są w Piśmie Świętym. Takie dzieci, choć będą pozostawione bez centa ziemskiego majątku i tak będą bogate; będą mieć w sercu, w umyśle i w wyrobionym charakterze tego rodzaju skarby, których ani rdza, ani mól, ani anarchia, ani żadna inna rzecz na świecie nie zniszczy, ani nie odbierze. Będą bogate ku Bogu, jak określa to Apostoł, który także powiada, że "pobożność z zadowoleniem jest wielkim zyskiem", jest bogactwem. Starając się przez łaskę Bożą, aby w ten sposób wyposażyć swoje dzieci i uzdolnić na spotkanie wszelkiej niespodziewanej okoliczności, na teraz i na przyszłość - Nowe Stworzenie może być stosunkowo wolne od wszelkie troski o doczesne sprawy, pamiętając, że ten sam Pan, który przygotował potrzebne nam rzeczy w przeszłości, potrafi i może nadal udzielić tych rzeczy w każdej okoliczności życiowej i w każdym czasie, dla tych, którzy Go kochają i mają w Nim zaufanie.

WŁAŚCIWE ROZRYWKI

Wesołość i humor są pierwiastkami ludzkiej natury, ale bardzo często rozwija się je w wychowywaniu o wiele wyżej, aniżeli inne bardziej pożyteczne i bardziej poważne przymioty. Często psują się dzieci, dlatego, że nieustannie stara się je zabawiać czymkolwiek. Dziecko takie wreszcie z niczego nie jest zadowolone i nieustannie płacze, aby je zabawiano. Tę myśl zabawy i rozrywki podtrzymuje się przez cały wiek dzieciństwa, wtedy, gdy dziecko powinno być ciągle zajęte badaniem otaczającego je życia i domaganiem się objaśnień wszystkich zauważonych zjawisk lub przeczytanych książek. Taka żądza zabawy pielęgnowana ustawicznie u dziecka przyczynia się do tego, że później będzie ono nałogowo uczęszczać do teatrów i z przyjemnością będzie oglądać widowiska błazeńskie. Członkowie Nowego Stworzenia powinni od początku do końca inaczej zupełnie wychowywać swe potomstwo. Starać się, aby dzieci ich same były aktorami w tym wielkim dramacie ziemskiego życia, aby odsunęły się od hańby i aby starały się odgrywać wielkie przedstawienie użyteczności i dobrodziejstwa na scenie tego świata w proporcji jak pozwalają im ich własne talenty i sposobności.

MAŁŻEŃSTWO DZIECI NOWEGO STWORZENIA

Zauważyliśmy już wskazówki Apostoła dane Nowemu Stworzeniu, że ci, którzy się żenią, dobrze czynią, ale ci, którzy się nie żenią, czynią lepiej. Ta rada, jednakowoż, nie stosuje się, do niepoświęconych dzieci Nowego Stworzenia. Co do tych dzieci Apostoł pisze: "Chcę tedy, aby młodsze [niewiasty ze zgromadzenia, ale nie z Kościoła - wierzące, ale nie poświęcone, ani uświęcone] szły za mąż, dzieci rodziły, gospodyniami były, przeciwnikowi żadnej przyczyny nie dawały ku obmowisku" - 1 Tym. 5:14.

Wielu członków Nowego Stworzenia błądzi pod tym względem poważnie, chociaż wierzymy, że nie intencjonalnie. Wiedzą oni dość dobrze, że w większości wypadków małżeństwo przynosi ze sobą nie tylko wzmożone obowiązki, lecz także i gorzkie rozczarowania, smutki i boleści serdeczne. Ale jeśli syn lub córka dojdzie do wieku dojrzałego i nie oddaje swego serca w małżeństwo z Panem, nie będzie też widzieć mądrości zawartej w słowach rady Apostoła - rady danej tylko dla Nowego Stworzenia - wówczas lepiej jest ożenić się lub wyjść za mąż, "niż cierpieć upalenie" wskutek żądz, nad którymi trudno panować.

Pamiętajmy, że Bóg przygotował małżeństwo dla naturalnego mężczyzny i dla naturalnej kobiety - dla Adama i Ewy - zanim jeszcze grzech przyszedł na świat; pamiętajmy także, że chociaż małżeństwo jest na ogół strasznie gwałcone, ale to nie jest winą małżeństwa, lecz owej hańby. "Uczciwe jest małżeństwo między wszystkimi i łoże [małżeńskie] niepokalane, ale wszeteczników i cudzołożników Bóg będzie sądził" - Żyd. 13:4.

Jest rzeczą zupełnie naturalną, że dorosłe dzieci niechętnie słuchają rady choćby najlepszych rodziców, jeśli rada dotyczy małżeństwa. Cała natura dąży w całkiem przeciwnym kierunku, a oprócz tego mają przykład swych własnych rodziców, którzy sami przecież zawarli małżeństwo. Jeżeli dzieci takie nie idą za radą Pana, aby wszystko oddać Bogu, to wówczas muszą nauczyć się lekcji życiowej osobiście, przez własne doświadczenie; a im prędzej, tym lepiej. Wiele nauk życiowych można poznać w małżeństwie, dlatego też lepiej jest, jeśli nowo pobrani małżonkowie zostaną oddani ich własnemu losowi, to znaczy, jeśli sami się troszczą o swoje utrzymanie, jeśli zakładają sobie osobny dom, itd. W ten sposób prędzej nauczą się polegania na własnej pracy, nauczą się wytrwałości, odwagi, wzajemnego pomagania sobie i wzajemnego przebaczania błędów.

Wobec tego, co Apostoł nazywa "następującą potrzebą" (1 Kor. 7:26), radzimy nawet pozwalać na wczesne małżeństwa. Mężczyzna w dwudziestym pierwszym roku a dziewczyna w osiemnastym roku życia najlepiej nadają się do małżeństwa, bardziej nawet niż w wieku późniejszym, zanim jeszcze ustalą się w ich umyśle różne nałogi myślowe i postępowania. Para małżeńska powinna się wzajemnie oplatać, dlatego potrzebna jest giętkość i podatność ich uczuć - zwłaszcza ze strony niewiasty, która za towarzysza swego życia powinna wziąć tylko takiego, którego może szanować i uznawać, a jeśli tylko pozwalają na to okoliczności, któremu z przyjemnością może się poddawać. Nadto większa elastyczność i giętkość jej fizycznych kształtów będzie dla niej korzystną przy zniesieniu cierpień przepowiedzianych przy przekleństwie (1 Moj. 3:16). Nie należy również zapominać, że doświadczeni i roztropni rodzice powinni objaśnić odpowiednio swoje dzieci, na podstawie własnych doświadczeń. Te nauki przyprowadzą ich o wiele szybciej i bliżej do Ojca niebieskiego, a to powinno być pragnieniem najpierwszym ze strony Nowego Stworzenia, troszczącego się o swoje potomstwo.

Mądrzy rodzice nie powinni udaremniać chęci swoich dzieci, kiedy te zamyślą o małżeństwie; raczej powinni użyć swej mądrości, aby dopomódz dzieciom do dobrego dostosowania się, aby to małżeństwo było dobrane. Dzieci dobrze wychowane nie pogardzą radą kochających rodziców i posłużą się nią w tej najważniejszej chwili życia naturalnego człowieka. Jednak w takiej chwili rodzice niech pamiętają, że małżeństwo powinno być na tym samym poziomie - niewierzący z niewierzącą - usprawiedliwiony z usprawiedliwioną, uświęcona z uświęconym - jak to już było powiedziane. Innymi słowy, jeżeli synowie lub córki takich rodziców nie są poświęceni, nie należy nakłaniać ich do ożenienia się lub zamążpójścia z osobą będącą Nowym Stworzeniem, które powinno żenić się "tylko w Panu"; ale trzeba uznać, że taki związek sprzecznych natur będzie najczęściej niekorzystnym dla obojga małżonków, a w każdym razie sprzeciwia się rozporządzeniom Boskim, które nakazuje, aby Jego lud żenił się "tylko w Panu".

SZAFARSTWO ZDROWIA NASZYCH DZIECI

Rodzice powinni pamiętać, że jak czyste ciała pomagają ich dzieciom do utrzymywania czystych umysłów, tak zdrowe ciała są wielce pomocne dla utrzymywania zdrowych umysłów. Każde Nowe Stworzenie mające "ducha zdrowego umysłu", powinno być na tyle filozofem, aby umieć poprowadzić swoje potomstwo do osiągnięcia i zachowania takiego zasobu fizycznego zdrowia, na ile pozwala fizyczny ustrój każdego. Świeże powietrze, czysta woda, czyste i świeże jedzenie, oraz czyste ćwiczenia, tak umysłowe jak i fizyczne, są najlepszą podstawą do zużytkowania tych zalet, jakie otrzymaliśmy od naszych rodziców, a które mamy przekazać naszym dzieciom.

Każdy ojciec i każda matka powinni wiedzieć, że mgliste powietrze nie jest "świeżym powietrzem" i dlatego o ile możności powietrza takiego nie trzeba dopuszczać do płuc dzieci; wentylacja mieszkania powinna polegać na dopuszczaniu do mieszkania tyle słońca, ile tylko jest możliwe, oraz trzeba pamiętać, ażeby delikatnego dziecka nie wypuszczać na wilgotne ranne powietrze, ani też późno wieczorem. Dziecko trzeba nauczyć cenić czystość naczyń, itd. używanych do picia wody, a pod tym względem należy być bardzo starannym. Rodzice mają baczyć, ażeby każde dziecko miało przepisaną dla siebie pracę, tak fizyczną jak i umysłową; a pracę tę należy rozdzielać stosownie do uzdolnienia i według jego wieku, baczyć, żeby każda praca była starannie i pilnie odrobiona. Trzeba dokładnie zważać na charakter czytania i pisania, jak nie mniej fizycznego zajęcia i należy takowe od czasu do czasu zmieniać, w celu odpowiedniego rozwijania tak ciała jak i umysłu, oraz dla właściwego przygotowania dziecka do przyszłych obowiązków życia. Dziecko powinno poznać, że rodzice troszczą się o nie, oraz wiedzieć, że troszczenie to spowodowane jest miłością i staraniem o przyszłe jego dobra i o wypełnienie Boskich zobowiązań.

Własności jedzenia i pokarmów rzadko są odpowiednio pojmowane, a to najczęściej jest powodem licznych chorób - umysłowych i fizycznych. Wszyscy rodzice powinni pamiętać, że pokarmy można podzielić na trzy kategorie:

(1) Te pokarmy, które mają dużo związków azotowych w sobie i dlatego budują nasze ciało, muskuły i tkanki mięsne. Tu należy mięso, ryby, drób, jaja, groch i fasola. Takich pokarmów należy zjadać pięć uncji dziennie, co wystarcza dla przeciętnego człowieka przy zwykłym zajęciu - dzieci wymagają stosunkowo mniej. Pokarmy te tracą na pożywności, jeśli za długo gotowane.

(2) Te pokarmy, które po większej części składają się z mąki i cukru, a które zasilają energią nerwy - dając żywotność, czynność, siłę i ciepło. Tu należą: pszenica, ziemniaki, kukurydza, owies, ryż i różne z nich produkty, jak chleb, ciasto, mączne potrawy, leguminy, itd. Pokarmy te należy świeżo gotować i tak długo, ażeby uczynić je możliwie najłatwiej strawnymi; należy też zważać na naturalną słabość trawienia u pewnych osób. W naszych czasach pracy maszynowej i bardzo szybkiego podróżowania, nerwy nasze i energia bardzo łatwo i bardzo prędko wyczerpują się, dlatego pokarmy te należy spożywać w daleko większej ilości aniżeli poprzednie. Ilość dla przeciętnego człowieka wynosi dwadzieścia uncji dziennie - dla dzieci nieco więcej z powodu większej ruchliwości ich ciała i umysłu.

(3) Pokarmy, takie jak owoce i jarzyny, które składają się głównie z wody i zawierają w sobie bogate składniki biochemicznych soli; są też bardzo wartościowe środki odżywcze. Nie tylko dla swych soli wartościowych potasowych i innych, które pomagają do budowy kości i do odżywiania i regulowania nerwów, lecz także dla swych wodnistych składników (jak n.p. w kapuście, w rzepie, itd.), które wprawdzie same w sobie nie są pokarmem, ale przeczyszczają nasze wnętrzności i nie dopuszczają do nagromadzenia się tamże bardziej zbitych i treściwych pokarmów. Niektóre tego rodzaju pokarmy, jak dynia, buraki, słodkie jabłka, itd. mają także wartość odżywczą z powodu zawartego w nich cukru. Inne znowu, mocno kwaśne działają jako czynniki przeczyszczające naszą krew. Tu należą winogrona, kwaśne jabłka, cytryny, pomarańcze, itd. Z płynów w niektórej postaci - jak mleko, zupy, wodniste owoce i jarzyny, albo wprost czysta woda - przeciętny człowiek powinien brać dziennie pięć funtów (dwie i pół kwarty), dzieci stosunkowo do wieku. Pokarmy zawsze zawierają odpowiednią ilość płynu przy każdym jedzeniu. Wodę należy pić w godzinę po każdorazowym jedzeniu. To, co tu powiedziano, wskazuje najlepiej, że większość ludzi używa w pokarmach za mało wody i jarzyn.

Należy jeszcze zauważyć, że większość artykułów wymienionych pod nazwą pokarmów mącznych (jak pszenica, kukurydza, owies, fasola, itd.) zawierają także składniki azotowe, więc w razie konieczności odżywiania się bezmięsnymi pokarmami, można to czynić z pożytkiem dla mózgu, energii i siły.

Nie równe udzielenie tych pokarmów (zwłaszcza z drugiej kategorii) wywołuje choroby - albo nadmiar sprawia, że krew jest zanadto bogata i gęsta, co powoduje wyrzuty skórne, albo gęstą powłokę na języku, ból głowy i niesmak w ustach; albo też niedostateczne odżywianie powoduje osłabienie, zdenerwowanie, białe pokrycie języka i skłonność do zaziębienia. Dzieci należy uczyć, aby poznawały same objawy tych słabości i żeby stosownie do tego jadły. Aby zachowywały dietę, jeśli cierpią na niestrawność, albo też żeby słuchały rozsądnych napomnień przy stole. Ale nie wszystkie dzieci kierują się rozsądkiem w takich sprawach, dlatego tym bardziej rodzice mając z łaski Bożej "ducha zdrowego rozsądku", powinni rozmierzać i stosować takie pokarmy, aby dzieci nie wymagały potem specjalnego pielęgnowania. Rozmaitość pokarmów powinna polegać raczej na ciągłej ich odmianie, a nie na wielkiej ilości od razu.

Nie doradzamy tu "wypasania" dzieci, ani nie chcemy odwrócić umysłów Nowego Stworzenia od duchowego pokarmu, ani nie każemy im troszczyć się więcej o zdrowie i jedzenie, o picie i przysmaki, jak to czynią poganie. Wcale nie; naszym głównym zadaniem jest troszczyć się o rzeczy duchowe. Ale, podczas gdy umysły nasze i rozmowy zajęte są głównie rzeczami duchowymi, to jednak obowiązek kierowania się zdrowym rozsądkiem każe nam troszczyć się o nasze dzieci, które Bóg oddał pod naszą opiekę. Zrobimy jeszcze końcową uwagę w związku z odżywianiem się. Konie i bydło jedzą bez widocznego zastosowania władz umysłowych - złe czy dobre, zawsze jedzą z powodzeniem - to samo odnosi się do niektórych członków rodzaju ludzkiego, ale tylko do drobnej ilości. Wiadomo jednak, że przy każdym jedzeniu mogą powstawać różne uczucia, albo przyjemne, albo nieprzyjemne - uczucia miłości, pokoju, radości, nadziei, itd. Umysłowe nastroje mają jak wiadomo wielki wpływ na trawienie. Z niewiadomej przyczyny, prawdopodobnie przez działanie chemiczne na nerwy, złość i gniew, tak dalece rozstrajają się nerwy, że przeszkadzają trawieniu, podczas gdy radość i wesołość wielce pomagają do trawienia. Jest, więc rzeczą roztropnego ojca rodziny, będącego Nowym Stworzeniem, aby "pokój Boży" panował zawsze przy stole i o ile to tylko możliwe, żeby przy jedzeniu utrzymywać rozmowę przyjemną, jeśli już nie o rzeczach religijnych.

Kiedy przekażemy dobro naszego zdrowia i zdrowia naszych dzieci Panu, to możemy być pewni, że przy naszych najlepszych chęciach używamy możliwie najmądrzej błogosławieństw i przywilejów udzielonych nam tak łaskawie. Tylko w ten, a nie w inny sposób możemy poznać ku naszej pociesze, że wszystkie rzeczy oddziaływują dla naszego dobra.

 

 Return to Polish Home Page

 

Illustrated 1st Volume
in 31 Languages
 Home Page Contact Information